___________________________________________________________________________________
-Jak ten ktoś sobie pójdzie wrócimy do tematu.- Ruszył do drzwi. Po chwili wrócił do kuchni z kimś, kogo Hermiona nie spodziewała się tutaj spotkać. Jej ojciec do pomieszczenia przyprowadził Malfoy'a i nie wiedziała co tu robi Pansy. Wiedziała, że Malfoy może czasem tu przychodzić, bo Severus to jest jego ojciec chrzestny, ale Parkinson? Jej rozmyślania przerwał ślizgon:
-No proszę Granger, znów się spotykamy.- Powiedział z wredny uśmieszkiem.
-Spadaj Malfoy.- Wysyczała Hermiona. Pansy spojrzała na nią i zrozumiała, że dziewczyna ma kaca, ale zastanawiała się jak mogło do tego dojść. Przecież Hermiona nigdy nie piła alkoholu. Oczywiście już wiedziała, że ona jest córką opiekuna jej domu, ale nie wiedziała że tu mieszka, a co dopiero ma kaca. Malfoy spojrzał na nią mrużąc oczy. Chciał coś powiedzieć, ale ubiegł go Snape:
-Po co przyleźliście?- Zapytał zły za przerwaną rozmowę z córką.
-Chciałem z tobą pogadać.- Powiedział Malfoy, nadal patrząc na pijącą kawę i wściekłą Hermionę.
-A ja przyszłam po eliksir dla ojca.- Dodała Pansy także patrząc na dziewczynę, która była naprawdę zła i zirytowana, że się na nią gapią.
-Dobra. Malfoy chodź, a tobie Parkinson zaraz przyniosę ten eliksir.- Powiedziawszy to wyszedł razem z Draco z jadalni. Nie minęły nawet dwie minuty, a już zaczęła się wojna pomiędzy dziewczynami:
-No, Granger nie wiedziałam, że kiedyś zobaczę cię w takim stanie.- Powiedziała z kpiną w głosie. Hermiona spojrzała na nią zdziwiona. O o co jej chodzi? Przeszło pannie Snape przez myśl, ale odpowiedziała:
-Po pierwsze Parkinson mam na nazwisko Snape, więc się przyzwyczaj, a po drugie w jakim stanie, idiotko?- Zapytała patrząc na nią. Gdyby zdjęła okulary, każdy zobaczyłby jak panna Snape mierzy Pansy wzrokiem, którego sam bazyliszek by się wystraszył.
-Będę do ciebie mówiła, jak tylko będę chciała. A widziałaś się dzisiaj w lustrze?- Zapytała z kpiną w głosie.
-Tak, widziałam. I co ci do mojego wyglądu?- Spytała wstając i podchodząc do dziewczyny. Zatrzymała się metr od niej.
-A nic, po prostu zastanawiam się, kto by cię wpuścił do jakiegokolwiek klubu, a co dopiero sprzedał alkohol.- Powiedziała słodko.
-Hmm... No to przestań się zastanawiać, bo jeszcze uszkodzisz sobie mózg. A nie przepraszam cię bardzo, przecież ty nie masz mózgu.- Zaśmiała się wrednie Hermiona co tylko zdenerwowało Ślizgonkę.
-Dla twojej wiadomości mam mózg, i weź się odwal ode mnie kujonico!- Warknęła Pansy, a Hermiona odpowiedziała wściekłym głosem:
-Nie nazywaj mnie kujonicą!- Wrzasnęła panna Snape i patrzyła z żądzą mordu na Parkinson.
-Niby czemu? Może i jesteś córką profesora, ale dalej jesteś tą samą szlamą, Granger.- Wysyczała ostatnie dwa słowa w oczy Hermionie. Brązowowłosa chciała jeszcze coś powiedzieć, ale wtedy do jadalni wszedł Snape z Malfoy'em. Stali tak wpatrzeni w dwie dziewczyny stojące naprzeciwko siebie i mierzące się wściekłym wzrokiem. Pierwszy odezwał się Severus:
-Dobra nie wiem co się stało, ale Parkinson, przyniosłem ci ten eliksir, o który prosiłaś.
Po tych słowach Hermiona usiadła i kończyła pić już trzeci kubek kawy, a Pansy podeszła do Mistrza Eliksirów i wzięła od niego miksturę mówiąc:
-Dziękuję profesorze. Draco, idziesz?- Zwróciła się do chłopaka, który nadal stał w drzwiach, patrząc na pijącą Hermione.
-Tak idę. Do widzenia profesorze.- Zwrócił się do wuja,- cześć, Granger.- Powiedział bez cienia kpiny, lecz uśmiechnął się do niej, ni to szczerze ni to po malfoy'sku - tak po prostu, i nie czekając na odpowiedź dziewczyny wyszedł z Pansy, która nawet nie spojrzała na Gryfonkę.
-No dobra, to teraz możemy dokończyć rozmowę. Nie sądzisz?- Powiedział i usiadł naprzeciwko córki, która nawet na niego nie spojrzała, tylko wstała bez słowa od stołu i skierowała się do drzwi. Nie chciała z nim rozmawiać o tym czemu go nie posłuchała i poszła na tę imprezę. Po co on chce poruszać ten temat? No dobra jest jej ojcem, ale ona jest już pełnoletnia i może robić co chce, a jemu nic do tego! Nie uwierzyłaby, gdyby jej powiedział, że się o nią martwi, to by było dla niej dziwne. Snape i martwić się o kogoś? Dobre sobie.
Była już przy drzwiach, gdy usłyszała głos ojca:
-A ty dokąd? Nie skończyliśmy rozmawiać. A chcę wiedzieć, czemu mnie nie posłuchałaś, czemu tam poszłaś i czemu się tak upiłaś?
-Jestem pełnoletnia i tobie nic do tego co robię, ok?- Zapytała zdenerwowana Hermiona, która nie ochłonęła jeszcze po kłótni z Parkinson.
-Właśnie, że dużo mi do tego, bo jestem twoim ojcem i chcę wiedzieć czemu mnie nie posłuchałaś.- Powiedział wyprowadzony z równowagi Snape.
-Nie prawda! Będę robiła co tylko będę chciała!- Krzyczała dziewczyna, która nie dość, że miała kaca to w ciągu niecałej godziny kłóci się już z drugą osobą.
-Nie nie będziesz! Masz szlaban i nie obchodzi mnie to czy jesteś pełnoletnia czy nie, ale jesteś moją córką i nie będę tolerował takiego zachowania! Zrozumiałaś?!- Wykrzyczał w twarz Hermiony, która tylko się jeszcze bardziej wkurzyła i wybiegła z jadalni. Dało się jeszcze tylko usłyszeć trzask zamykanych drzwi. Tego dnia już nie wychodziła z sypialni co było na rękę jej, jak i jemu.
___________________________________________________________________________________TAK WIEM, ŻE KRÓTKI, I ŻE SIĘ SPÓŹNIŁAM, ALE ZACZĘŁAM PISAĆ TROCHĘ ZA PÓŹNO I TAK JAKOŚ WYSZŁO, ALE MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ PODOBAŁO. NASTĘPNY BĘDZIE 2.03. PROSZĘ O KOMENTARZE I POZDRAWIAM ;)
ROZDZIAŁ STRZEŻONY PRAWAMI AUTORSKIMI