niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział 6

ZAPRASZAM NA ROZDZIAŁ 6. PROSZĘ O KOMENTARZE I ŻYCZĘ MIŁEGO CZYTANIA :D
___________________________________________________________________________________
-Jak ten ktoś sobie pójdzie wrócimy do tematu.- Ruszył do drzwi. Po chwili wrócił do kuchni z kimś, kogo Hermiona nie spodziewała się tutaj spotkać. Jej ojciec do pomieszczenia przyprowadził Malfoy'a i nie wiedziała co tu robi Pansy. Wiedziała, że Malfoy może czasem tu przychodzić, bo Severus to jest jego ojciec chrzestny, ale Parkinson? Jej rozmyślania przerwał ślizgon:
-No proszę Granger, znów się spotykamy.- Powiedział z wredny uśmieszkiem.
-Spadaj Malfoy.- Wysyczała Hermiona. Pansy spojrzała na nią i zrozumiała, że dziewczyna ma kaca, ale zastanawiała się jak mogło do tego dojść. Przecież Hermiona nigdy nie piła alkoholu. Oczywiście już wiedziała, że ona jest córką opiekuna jej domu, ale nie wiedziała że tu mieszka, a co dopiero ma kaca. Malfoy spojrzał na nią mrużąc oczy. Chciał coś powiedzieć, ale ubiegł go Snape:
-Po co przyleźliście?- Zapytał zły za przerwaną rozmowę z córką.
-Chciałem z tobą pogadać.- Powiedział Malfoy, nadal patrząc na pijącą kawę i wściekłą Hermionę.
-A ja przyszłam po eliksir dla ojca.- Dodała Pansy także patrząc na dziewczynę, która była naprawdę zła i zirytowana, że się na nią gapią.
-Dobra. Malfoy chodź, a tobie Parkinson zaraz przyniosę ten eliksir.- Powiedziawszy to wyszedł razem z Draco z jadalni. Nie minęły nawet dwie minuty, a już zaczęła się wojna pomiędzy dziewczynami:
-No, Granger nie wiedziałam, że kiedyś zobaczę cię w takim stanie.- Powiedziała z kpiną w głosie. Hermiona spojrzała na nią zdziwiona. O o co jej chodzi? Przeszło pannie Snape przez myśl, ale odpowiedziała:
-Po pierwsze Parkinson mam na nazwisko Snape, więc się przyzwyczaj, a po drugie w jakim stanie, idiotko?- Zapytała patrząc na nią. Gdyby zdjęła okulary, każdy zobaczyłby jak panna Snape mierzy Pansy wzrokiem, którego sam bazyliszek by się wystraszył.
-Będę do ciebie mówiła, jak tylko będę chciała. A widziałaś się dzisiaj w lustrze?- Zapytała z kpiną w głosie.
-Tak, widziałam. I co ci do mojego wyglądu?- Spytała wstając i podchodząc do dziewczyny. Zatrzymała się metr od niej.
-A nic, po prostu zastanawiam się, kto by cię wpuścił do jakiegokolwiek klubu, a co dopiero sprzedał alkohol.- Powiedziała słodko.
-Hmm... No to przestań się zastanawiać, bo jeszcze uszkodzisz sobie mózg. A nie przepraszam cię bardzo, przecież ty nie masz mózgu.- Zaśmiała się wrednie Hermiona co tylko zdenerwowało Ślizgonkę.
-Dla twojej wiadomości mam mózg, i weź się odwal ode mnie kujonico!- Warknęła Pansy, a Hermiona odpowiedziała wściekłym głosem:
-Nie nazywaj mnie kujonicą!- Wrzasnęła panna Snape i patrzyła z żądzą mordu na Parkinson.
-Niby czemu? Może i jesteś córką profesora, ale dalej jesteś tą samą szlamą, Granger.- Wysyczała ostatnie dwa słowa w oczy Hermionie. Brązowowłosa chciała jeszcze coś powiedzieć, ale wtedy do jadalni wszedł Snape z Malfoy'em. Stali tak wpatrzeni w dwie dziewczyny stojące naprzeciwko siebie i mierzące się wściekłym wzrokiem. Pierwszy odezwał się Severus:
-Dobra nie wiem co się stało, ale Parkinson, przyniosłem ci ten eliksir, o który prosiłaś.
Po tych słowach Hermiona usiadła i kończyła pić już trzeci kubek kawy, a Pansy podeszła do Mistrza Eliksirów i wzięła od niego miksturę mówiąc:
-Dziękuję profesorze. Draco, idziesz?- Zwróciła się do chłopaka, który nadal stał w drzwiach, patrząc na pijącą Hermione.
-Tak idę. Do widzenia profesorze.- Zwrócił się do wuja,- cześć, Granger.- Powiedział bez cienia kpiny, lecz uśmiechnął się do niej, ni to szczerze ni to po malfoy'sku - tak po prostu, i nie czekając na odpowiedź dziewczyny wyszedł z Pansy, która nawet nie spojrzała na Gryfonkę.
-No dobra, to teraz możemy dokończyć rozmowę. Nie sądzisz?- Powiedział i usiadł naprzeciwko córki, która nawet na niego nie spojrzała, tylko wstała bez słowa od stołu i skierowała się do drzwi. Nie chciała z nim rozmawiać o tym czemu go nie posłuchała i poszła na tę imprezę. Po co on chce poruszać ten temat? No dobra jest jej ojcem, ale ona jest już pełnoletnia i może robić co chce, a jemu nic do tego! Nie uwierzyłaby, gdyby jej powiedział, że się o nią martwi, to by było dla niej dziwne. Snape i martwić się o kogoś? Dobre sobie.
Była już przy drzwiach, gdy usłyszała głos ojca:
-A ty dokąd? Nie skończyliśmy rozmawiać. A chcę wiedzieć, czemu mnie nie posłuchałaś, czemu tam poszłaś i czemu się tak upiłaś?
-Jestem pełnoletnia i tobie nic do tego co robię, ok?- Zapytała zdenerwowana Hermiona, która nie ochłonęła jeszcze po kłótni z Parkinson.
-Właśnie, że dużo mi do tego, bo jestem twoim ojcem i chcę wiedzieć czemu mnie nie posłuchałaś.- Powiedział wyprowadzony z równowagi Snape.
-Nie prawda! Będę robiła co tylko będę chciała!- Krzyczała dziewczyna, która nie dość, że miała kaca to w ciągu niecałej godziny kłóci się już z drugą osobą.
-Nie nie będziesz! Masz szlaban i nie obchodzi mnie to czy jesteś pełnoletnia czy nie, ale jesteś moją córką i nie będę tolerował takiego zachowania! Zrozumiałaś?!- Wykrzyczał w twarz Hermiony, która tylko się jeszcze bardziej wkurzyła i wybiegła z jadalni. Dało się jeszcze tylko usłyszeć trzask zamykanych drzwi. Tego dnia już nie wychodziła z sypialni co było na rękę jej, jak i jemu.

___________________________________________________________________________________TAK WIEM, ŻE KRÓTKI, I ŻE SIĘ SPÓŹNIŁAM, ALE ZACZĘŁAM PISAĆ TROCHĘ ZA PÓŹNO I TAK JAKOŚ WYSZŁO, ALE MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ PODOBAŁO. NASTĘPNY BĘDZIE 2.03. PROSZĘ O KOMENTARZE I POZDRAWIAM ;)

ROZDZIAŁ STRZEŻONY PRAWAMI AUTORSKIMI 

poniedziałek, 2 lutego 2015

Rozdział 5

JEST ROZDZIAŁ 5. MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ SPODOBA. MIŁEGO CZYTANIA I PROSZĘ O KOMENTARZE
Hermiona mieszkała z Severusem od dwóch tygodni. Przez ten czas wiele się zmieniło, każdy dzień spędzali razem. Ale wszystko co dobre kiedyś się kończyć.
W ósmy dzień po zamieszkaniu Hermiony ze Snape'em, on zaczął się dziwnie zachowywać. Jakby już mu się znudziło bycie dobrym ojcem. Nie wiedziała czemu powoli stawał się znów tym surowym, wrednym, niemiłym i opryskliwym Nietoperzem z lochów. W ten dzień, gdy pojawiła się na śniadaniu chciała go pocałować w policzek, tak jak zawsze to robiła, ale ten bez słowa odwrócił głowę, ani się nie przywitał tylko wyszedł z kuchni zostawiając zdumioną córkę samą. Nie wiedziała czemu, ale nawet nie spędził z nią tego czasu, tylko wyszedł. Wrócił późno w nocy i znów bez wypowiedzianego w jej stronę ani jednego słowa poszedł spać.
Kolejnego dnia było podobnie tylko nigdzie nie wychodził. Zachowywał się jakby znów mieszkał sam. "Skoro nie chce spędzać ze mną czasu to ja wychodzę". I z takim postanowieniem ruszyła do swojego pokoju. Ubrała zwykłą białą tunikę, czarne spodenki i tego samego koloru baleriny. Pomalowała się i zeszła na dół. Weszła do pokoju gościnnego i powiedziała ojcu:
-Wychodzę i nie wiem, o której wrócę.- Gdy to powiedziała odwróciła się z zamiarem wyjścia, ale przeszkodził jej w tym głos Severusa:
-A dokąd to idziesz, moja droga?- Wstał, podszedł do niej patrząc na nią uważnie.
-Na imprezę. Wiesz, jestem dorosła i mogę robić co chcę.- Powiedziała patrząc mu w oczy.
-Imprezę?- Spytał lustrując wzrokiem jej ubranie i pomalowaną twarz.- Nigdzie nie idziesz, jesteś za młoda na imprezy.
-Za młoda?- Spytała z groźną miną.- Jestem dorosła- drugie słowo wyraźnie zaakcentowała - mam prawo chodzić na imprezy czy ci się to podoba, czy nie.- Prawie krzyknęła. Odwróciła się, ale przeszkodził jej chwytając ją za nadgarstek.
-Jaka dorosła? Ty nie wiesz co to jest dorosłość.Myślisz, że jak jesteś taka wielce dorosła to możesz wszystko, ale rozczaruję cię. Wcale.Tak.Nie.Jest- Ostatnie słowa wycedził przez zęby. Patrzył na nią zacięcie trzymając dalej za nadgarstek. Ona patrzyła mu w oczy i zauważyła w nich wściekłość i stanowczość. Chciała mu się wyrwać, ale miał za mocny uścisk. Gdy poczuł, że ona chce mu się wyrwać puścił ją i zapytał dalej patrząc jej w oczy:
-Czemu tak się zachowujesz?- Powiedział tak cicho, że musiała się przysunąć, aby go usłyszeć.
-Jak ja się zachowuję?- zapytała, a on przytaknął.- Jak chcesz wiedzieć to zachowuję się tak, jak na nastolatkę przystało.
-Teraz to nastolatkę, a nie jak na dorosłą osobę?- Zakpił dalej patrząc jej w oczy. Ona nic nie odpowiedziała, tylko odwróciła się na pięcie i skierowała do wyjścia. Gdy była już przy drzwiach odwróciła się do niego i powiedziała:
-I tak bym zrobiła to co chcę, bo jestem pełnoletnia. Nie zabronisz mi chodzić na imprezy.- Powiedziawszy to nie czekała na odpowiedź tylko wyszła trzaskając drzwiami. Snape zrezygnowany usiadł w fotelu, schował twarz w dłoniach i przez jego głowę przeszła myśl: Jakbym jej nie oddał, to czy by tak to wszystko teraz wyglądało? Nie umiał na to odpowiedzieć. Czasu już nie cofnie, aby naprawić błędy przeszłości.
Ona w ten wieczór bawiła się wspaniale nie myśląc o swojej rozmowie z ojcem. Tańczyła z nieznajomymi i piła dużo alkoholu. Do domu wróciła koło czwartej nad ranem. Weszła do pokoju gościnnego i już chciała iść dalej, ale potknęła się o dywan i upadła z cichym krzykiem. Wstała na chwiejnych nogach i szła pijanym krokiem dalej. Gdy była już przy drzwiach do swojego pokoju z pomieszczenia na przeciwko wyłonił się jej ojciec i kręcąc z niedowierzaniem głową pomógł jej wejść i położyć się na łóżku. Kiedy już leżała wygodnie,przykryta po samu uszy, powiedział:
-Porozmawiamy o tym później.- I po tych słowach wyszedł, cicho zamykając drzwi. Ona przez chwilę patrzyła za nim i po kilku sekundach zasnęła.
Rano Hermiona gdy tylko wstała poczuła okropny ból głowy. Od razu przypomniała sobie rozmowę z ojcem, wspaniałą imprezę, a na końcu krótkie spotkanie z Mistrzem Eliksirów. Przewróciła się na drugi bok i spojrzała na zegar. Krzyknęła i usiadła widząc, że jest już czternasta trzydzieści. Gdy już siedziała zaraz tego pożałowała. Ból się tylko nasilił, ale wstała i poszła po jakieś ubrania, a następnie zamknęła się w łazience. Wykąpała, pomalowała i ubrała się. Zeszła na dól i poszła do kuchni gdzie siedział jej tata i jadł obiad. Kiedy tylko się pojawiła w pomieszczeniu spojrzał na nią i powiedział:
-Dzień dobry, pani dorosła.- Zakpił i nie widział jej wzroku, ponieważ miała założone okulary przeciwsłoneczne. Hermiona nie odpowiedziała tylko podeszła do blatu kuchennego i wzięła dzbanek z kubkiem. Usiadła koło Snape'a, nalała sobie kawy i zaczęła ją pić, nie odzywając się do ojca. Ale on chciał z nią porozmawiać.- O której wróciłaś?- Zapytał patrząc na córkę. Dziewczyna przez chwilę utrzymywała kontakt wzrokowy i odpowiedziała:
-Nie pamiętam.- Mruknęła i dalej piła kawę.
-Wróciłaś koło czwartej do domu.- Nie chciał kończyć tematu, więc drążył go dalej. Spojrzała na niego pytająco zrzucając na chwilę okulary z nosa, ale szybko tego pożałowała, ponieważ w kuchni było jasno, więc założyła je z powrotem.- Skąd wiem?- Zapytał retorycznie.- A stąd, że jak wróciłaś, najpierw przewróciłaś się w salonie, a dokładniej potknęłaś o dywan.- Powiedział ze śmiechem Snape, ale kontynuował.- Potem jak byłaś na górze przed swoim pokojem, wyszedłem, ponieważ obudziłem się słysząc jak się przewracasz, więc poczekałem sobie, aż przyjdziesz na górę, i abyś się nie wywaliła znowu pomogłem ci wejść do pokoju . Tak więc, czemu mnie nie posłuchałaś i poszłaś na te imprezę?- Zapytał patrząc jej w oczy, ale nie odpowiedziała, ponieważ przerwało jej dzwonienie do drzwi. Snape wstał i powiedział:
-Jak ten ktoś sobie pójdzie wrócimy do tematu.- Ruszył do drzwi. Po chwili wrócił do kuchni z kimś, kogo Hermiona nie spodziewała się tutaj spotkać.



__________________________________________________________________________________JEST ROZDZIAŁ 5. MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ PODOBAŁO :D. PROSZĘ O KOMENTARZE. 



ROZDZIAŁ STRZEŻONY PRAWAMI AUTORSKIMI