piątek, 26 czerwca 2015

WAKACJE, WAKACJE!

Z okazji końca roku piszę ten post.
Życzę wam niezapomnianych przygód przez te dwa miesiące, bawcie się bezpiecznie, i wróćcie cali do szkoły po wakacjach. 
A teraz do tych co kończą gimnazjum:
Właśnie wkraczamy w życie szkół ponadgimnazjalnych i żegnamy się z ludźmi, z którymi spędziliśmy 3 wspaniałe lata. Ja mam nadzieję, że jeszcze się spotkam kiedyś z moją kochaną klasą :* bo jednak wszyscy w głębi duszy będziemy za sobą tęsknić.  Mam nadzieję, że macie wybrane szkoły, bo ja tak. Dzisiaj tam byłam :D
O rozdziale:
Nie wiem kiedy się pojawi. Miałam go dodać dzisiaj tak na koniec roku, ale nie zdążyłam go napisać :(, więc powinnam go skończyć do końca przyszłego tygodnia. Heh mam nadzieję, że w wakacje będę dodawać częściej rozdziały, i że będą dłuższe :D
A tutaj macie zdjęcie moich wyników z egzaminu. Zdjęcia świadectwa wam nie wkleję, bo nie chcę, chyba, że będziecie chcieć, to może się zastanowię. 



poniedziałek, 8 czerwca 2015

Rozdział 9

___________________________________________________________________________________WITAM WSZYSTKICH SERDECZNIE.
PO MOJEJ DOŚĆ DŁUGIEJ NIEOBECNOŚCI PRZYCHODZĘ DO WAS Z ROZDZIAŁEM 9. WEDŁUG MNIE DUŻO SIĘ TU DZIEJE. I MAM NADZIEJĘ, ŻE AKCJA NIE DZIEJĘ SIĘ ZA SZYBKO. :D 
KOLEJNY PRZEWIDUJĘ NA KONIEC ROKU, JESZCZE NIE WIEM, CZY UDA MI SIĘ GO NAPISAĆ, PONIEWAŻ MAM TERAZ DUŻO POPRAW I JESZCZE CZEKAJĄ NA MOJĄ KLASĘ I M.IN. MNIE PRZYGOTOWANIA NA KONIEC ROKU! :D
____________________
ROZDZIAŁ TAK JAK I INNE JEST ZBETOWANY I ZAPRASZAM DO CZYTANIA
__________________________________________________________________________________
-Lucjusz Malfoy wychodzi z Azkabanu pod koniec sierpnia.
Wszyscy spojrzeli na niego zaskoczeni. Po dotarciu do nich tych słów byli przerażeni, a najbardziej Hermiona. Patrzyła na swojego ojca wielkimi oczami. Nie mogła się okłamywać. Severus spojrzał na nią i podszedł do niej. Zaczął się jej przyglądać badawczym wzrokiem. Ona dalej patrzyła pustym już wzrokiem na miejsce, gdzie przed chwilą stał jej ojciec. Nie mogła uwierzyć w to, co się dzieje. Jak on może wyjść po tym wszystkim co zrobił? Przeszło jej przez myśl. W pewnym momencie ktoś ją przytulił. Spojrzała na osobę, która ją tuliła i była nią Pansy. Panna Parkinson widząc swoją koleżankę w takim stanie postanowiła ją pocieszyć. Ona z Astorią chciały się z nią nawet zaprzyjaźnić, ale wiedziały, że to może potrwać. Siedziały tak przytulone do siebie i nikt nic nie mówił. Nawet Blaise wiedział jak sytuacja jest poważna i domyślił się, że jego żarty i ogólnie jakiekolwiek słowa są teraz zbędne. Trwali w takiej ciszy przez jakiś czas, aż w pewnym momencie odezwał się cichutki głosik.
-Ale czemu on wychodzi?- Głos ten należał do panny Snape, która chciała się dowiedzieć wszystkiego za wszelką cenę. Wiedziała, że ten człowiek jest nieobliczalny, zwłaszcza, że to ona się przyczyniła do jego osadzenia w Azkabanie. 
-Gdyż to Malfoy.- Na jej pytanie odpowiedział nie kto inny jak Draco. Myślała, że wyjaśni jej tą całą sytuację ojciec, ale ten tylko cały czas patrzył na nią. Jego twarz jak i oczy nie wyrażały nic.- Myślałaś, że on spędzi tam resztę życia? Haha, jeśli tak to się myliłaś, naiwniaczko.- Ostatnie słowo spowodowało, że ożywiła się od razu. Podziałało to na nią jak kubeł lodowatej wody. Jak on może tak mówić o własnym ojcu? I czemu nazwał mnie naiwniaczką? Na to pierwsze znała odpowiedź, otóż Draco nienawidził swojego ojca za to co zrobił. Najchętniej by go zabił, tak jak on zabił jego matkę. Tak. Lucjusz Malfoy zabił swoją żonę. Jak to zrobił? Upił się i zaczął rozwalać salon, w którym pił trunek. Narcyza, gdy tylko usłyszała hałasy pobiegła w miejsce, skąd dochodziły i, aż stanęła w miejscu. Pomieszczenie nie przypominało już salonu. Lucjusz, gdy wyczuł na sobie wzrok żony odwrócił się w jej stronę i uśmiechnął się przebiegle. Pani Malfoy widząc ten uśmiech, zbladła. Dużo razy widywała go na ustach męża, za każdym razem, gdy miał ochotę na wyżycie się. (Domyślcie się o co chodzi. Ja takich rzeczy opisywać nie umiem, ale się nauczę) Tym razem poszło trochę za daleko i Narcyza przez to zemdlała. Lucjusz nie wiedział o co chodzi zaczął nią potrząsać, ale nic się nie stało. Sprawdził puls. Był ledwo wyczuwalny. Nie obchodziło go co się z nią stanie. Wrócił do przerwanej czynności i gdy skończy zszedł z niej i wtedy zobaczył, że jej usta są sine, a ciało zimne jak u trupa. Sprawdził jeszcze raz czy żyje. Miał nadzieję, że tak, ale nadzieja matką głupich. Nie wyczuł nic. Ubrał Narcyzę w pośpiechu i wyszedł z pokoju, a później z domu, żeby wytrzeźwieć. Draco wrócił jakieś dwadzieścia minut po wyjścia ojca i wszedł do salonu, zobaczył to co matka. Zaczął ją wołać, ale nikt się nie odezwał. Poszedł jej szukać, a gdy znalazł przeżył szok. Później poszedł do Ministerstwa Magii, gdzie złożył pozew w sprawie ojca, potem odbył się proces i Lucjusz Malfoy został skazany na dożywocie. Nie wiedział, że to jego syn doniósł na niego, na własnego ojca. (Ale wróćmy do tego co się dzieje u Hermiony) Siedziała dalej przytulona, ale zamiast odczuwać strach i przerażenie, to czuła jak złość ogarnia ją całą. Wkurzyła się na Malfoy'a. W pewnym momencie ziemia zaczęła się trząść i nikt nie wiedział co się dzieje. Spanikowani spojrzeli po sobie, a następnie na Hermionę. Szybko się uspokoiła i trzęsienie ustało. Hermiona ze złości przeszła znów na przerażenie. Już nie obchodziło ją to, że Malfoy nazwał ją naiwniaczką. Teraz liczyło się to co stało się tu. Skąd to trzęsienie ziemi? Przeszło nastolatce przez myśl. Spojrzała na wszystkich, oni patrzyli na nią w szoku, a Severus w niedowierzaniu. 
-Tato co to było?- Spytała, bo czuła, że on zna odpowiedź i nie pomyliła się.
-Za mną.- Powiedział sucho i wyszedł. Teraz czuła się tak jak wtedy, gdy dowiedziała się, że on jest jej tatą. Wyszła za nim z pomieszczenia zostawiając dalej zszokowanych kolegów w tym samym miejscu, co stali i udali się do gabinetu Snape'a.
-Możesz mi powiedzieć co tu się, do cholery, dzieje?
-Uważaj na słownictwo, moja droga.- Upomniał ją, a ona cicho przeprosiła.- Hermiono, chodzi o to, że twoja matka pochodziła z potężnego rodu czarodziejskiego.
-Była wilą?- Przerwała mu, a on zrobił niezadowoloną minę.
-Nie, nie była wilą. Przecież mówię, że pochodziła z potężnego i starego rodu, czyli nie była wilą, bo one nie za bardzo lubię się z nami, czarodziejami.
-O starym nie wspominałeś.- Powiedziała, a on warknął, oparł ręce na biurku, pochylił się nad nim i spojrzał w oczy swojej córki.
-Będziesz cicho, czy mam na ciebie rzucić Silencio?- Spytał, a gdy zaprzeczyła, kontynuował.- W tym rodzie, od wieków kobiety panowały nad jednym z żywiołów. Twoja prababka Gabriela panowała nad powietrzem, twoja babka Jadwiga nad ogniem, a Tatiana twoja matka nad wodą, a ty jak widać będziesz panowała nad ziemią.
-Skąd wiesz, że tak to było, i skąd wiesz jak moi przodkowie mieli na imię?- Zdawała pytania Hermiona, bo nie wiedziała skąd jej tata wie, że akurat tak jej babka i prababka miała na imię.
-Ponieważ, twoja matka dużo wspominała o nich i zapamiętałem jak się nazywają. A skąd wiem, że taka jest kolejność żywiołów? Było tak od wieków, i nic nie wskazuje na zmianę.- Powiedział poważnie i patrzył na nią, czekając na jej odpowiedź.
-Aha.- Powiedziała tylko tyle i wstała, żeby wyjść z jego gabinetu i wrócić do siebie. Kiedy była już przy drzwiach zatrzymał ją głos ojca:
-Dalej jesteś na mnie obrażona?
-Tak.- Spojrzała na niego, a on przytaknął i powiedział, gdy już otworzyła drzwi:
-Cofam ci szlaban, tylko się już nie bocz na mnie.- Hermiona zszokowana odwróciła się do ojca i spojrzała na niego.
-Co powiedziałeś?
-Niedowierzanie jak u matki.- Pokręcił z niedowierzaniem głową.- Powiedziałem, że cofam szlaban.- Tu zaśmiał się po ślizgońsku, że jego Wiem-To-Wszystko córka straciła głos. Ona zaś za to stała i patrzyła na ojca jak na idiotę, bo myślała, że ten zaraz powie jej, że żartuje, ale nic na to nie wskazywało.
-Dzięki.- Powiedziała tylko, uśmiechnęła się do niego szczerze i wyszła cicho zamykając drzwi. Poszła do siebie opowiedzieć wszystko czego się dowiedziała swoim nowym kolegom i koleżankom.




Lucjusz Malfoy siedział na swoim małym łóżku i omiótł po raz setny dzisiaj celę, w której się znajdował. Małe pomieszczenie, w którym znajdowało się tylko łóżko a nad nim małe okno, później uśmiechnął się w przestrzeń, że za ponad pół miesiąca wyjdzie z tej obskurnej celi i będzie mógł zemścić się na Złotej Trójcy, za umieszczenie go tutaj, a Dracona za nieposłuszeństwo. Po dwóch dniach pobytu w Azkabanie dowiedział się kto na niego doniósł. Jego własny syn! Musiał się na nim zemścić, po prostu musiał. Nikt nie będzie robił czegoś takiego, przeciwko niemu. Już miał w głowie zarys planu zemsty.

ROZDZIAŁ CHRONIONY PRAWAMI AUTORSKIMI
___________________________________________________________________________________
PODOBAŁO SIĘ? TO SKOMENTUJ. ZASADA CZYTAM=KOMENTUJĘ JEST WSKAZANA. POD POPRZEDNIM ROZDZIAŁEM NIE POJAWIŁ SIĘ ŻADEN KOMENTARZ, HMMM... NO CÓŻ NIE ZAWSZE MOŻNA MIEĆ WSZYSTKO, ALE PROSZĘ SKOMENTUJCIE. A ANONIMOM DZIĘKUJĘ, ŻE SIĘ PODPISUJĄ. PRZYNAJMNIEJ WIEM, ŻE MASZ IMIĘ ;)
TEN ROZDZIAŁ JEST GOTOWY JUŻ OD SOBOTY, ALE NIE MIAŁAM CZASU DO PUBLIKOWAĆ. CHCIAŁAM GO DODAĆ NA DZIEŃ DZIECKA, ALE NIE WYSZŁO. TO BYŁO TYDZIEŃ TEMU, WIĘC MOŻNA TO POTRAKTOWAĆ JAKO (BARDZO) SPÓŹNIONY PREZENT.
POZDRAWIAM,
miodek xdd



ROZDZIAŁ STRZEŻONY PRAWAMI AUTORSKIMI.