czwartek, 26 listopada 2015

Rozdział 12

ROCZNICA!
Z okazji tego ważnego dnia, dodaję rozdział, który pisałam strasznie długo, ponieważ nie miałam czasu, nauka i praktyki do tego szczeniaka dostałam, więc chyba rozumiecie? Przepraszam, że tak długo czekaliście, ale może pocieszy was to, że zarwałam ostatnie trzy nocki, żeby napisać ten rozdział i prawie zasypiałam na lekcjach i praktykach i piłam hektolitry kawy. Tak więc mam nadzieję, że nie jesteście źli.
_________________________________
A teraz zapraszam do czytania i komentowania.

Rozdział nie zbetowany, poprawki pojawią się do końca tygodnia, ponieważ teraz skończyłam rozdział i moja beta jeszcze nie sprawdziła, ale chcę go dodać dzisiaj bo to jest pierwszy rok tego bloga.
No, czytajcie! :D
__________________________________

Draco wszedł do swojej tymczasowej sypialni. Gdy tylko zamknął drzwi zobaczył po swojej prawej stronie dwuosobowe łóżko, a koło niego szafki nocne. Przed nim leżał ciemnozielony dywan, a naprzeciw posłania stała drewniana szafa wykonana z wiśni, a na jednym z jej drzwi, było lustro. Naprzeciwko wejścia były drzwi do których podszedł. Za nimi znajdowała się łazienka. Nie tak duża jak ta Hermiony. Wyglądała jak każda łazienka, czyli toaleta, prysznic, umywalka i szafka na potrzebna rzeczy. Wrócił do pokoju i podszedł do szafy z wiśni i powkładał tam swoje wszystkie rzeczy, które wziął z Malfoy Manor. Oczywiście zrobił to za pomocą zaklęcia. Po wykonaniu tej prostej czynności usiadł na łóżku i zaczął rozmyślać o ostatnich wydarzeniach. Wiele się zmieniło od czasów Voldemorta, ale o Czarnym Panie nie rozmyślał zbyt długo, jego myśli szybko przeszły na inny tor. Otóż zaczął myśleć nad tym, jak to będzie mieszkać z Hermioną. Hmm, ciekawe jak będzie się odzywała. Mam nadzieję, że pokaże te pazurki jak za czasów szkoły. I tu się nie mylił. Wstał z łóżka i wyszedł z pokoju. Poszedł o drzwi dalej i zapukał. Po kilku sekundach otworzyła mu Hermiona i popatrzyła na niego beznamiętnym wzrokiem i zapytała:
-Co chcesz?
-A przyszedłem porozmawiać.- Odparł.
-Porozmawiać? A o czym to chce pan wielki arystokrata rozmawiać z byłą szlamą?- Zapiła.
-Ej, ja chcę z tobą tylko porozmawiać, a ty mi tu już z takim tonem. Wstydziłabyś się.- Popatrzył na nią z obrażoną miną.
-Nie rób sobie jaj, Malfoy i spadaj.- Mówiąc to zatrzasnęła mu drzwi przed nosem. Otrząsnął się i poszedł do swojego pokoju.
Hermiona po wywaleniu Malfoy'a z pokoju, poszła dalej się pakować do szkoły. Udało spakować się jej już trochę ubrań zanim wielki Dracon Malfoy ją wnerwił. Zaczęła dawać do kufra potrzebne książki, kilka piór, kałamarz i rolek pergaminów, które kupiła na Pokątnej. Następnie spakowała swoje kosmetyki i zeszła na dół, gdzie jej ojciec rozmawiał po cichu z Draco. Gdy ją zauważyli przerwali rozmowę. Popatrzyła na nich podejrzliwie i zapytała:
-O czym tak rozmawiacie?
-O pogodzie.- Bezczelnie jej odpowiedział.
-Żałosne wytłumaczenie Malfoy.- Prychnęła.- O czym rozmawialiście?- Powtórzyła
-O Lucjuszu i ochronie dla was.- Odpowiedział jej niechętnie Severus.
-Umiem sama o siebie zadbać.- Powiedziała poważnie.
-Wcześniej mówiłaś, że się zgadzasz na ochronę, więc co się stało, że zmieniłaś zdanie?- Zapytał jej tata, a Draco patrzył na całą tę scenę z zainteresowaniem.
-Jestem dorosła i umiem o siebie zadbać i nie potrzebuję ochrony z twojej strony, więc nie panikuj, że coś mi się stanie.
-Nie panikuję, bo ja nigdy nie panikowałem. Jasne? Ty dorosła i umiesz o siebie zadbać? A mam ci przypomnieć, o której raz wróciłaś z imprezy całkowicie piana?- Pytał coraz głośniej.
-Nie nie musisz.- Odpowiedziała i  już chciała iść do siebie, gdy jej ojciec zapytał:
-To zostajemy przy tej ochronie?- Zapytał już spokojnie.
-Tak.- Powiedziała stanowczo i wyszła.
Po wejściu do pokoju, Hermiona rzuciła się plecami na łóżko i przymknęła oczy. Zaczęła myśleć o tych wszystkich zmianach, które zaszły w jej życiu przez te niecałe dwa miesiące. Cieszyła się, że po tej wielkiej awanturze z Grangerami pogodziła się z nimi i jest mile widziana u nich. Pogodziła się z Ginny, zaprzyjaźniła z Astorią i Pansy, to napawało ją energią. Martwiła się jedynie o Harry'ego i Rona, jak to będzie, gdy wrócą do Hogwartu. Ona w Slytherinie, oni w Gryffindorze. Mimo, iż jej by wybaczyli to i tak panuje wielka niechęć pomiędzy tymi domami i będzie im trudno się ze sobą spotykać, o ile się pogodzą. Blaise'a i Teodora lubi, więc nie ma z nimi problemu. Młody Malfoy. Z nim sobie poradzi, ale bardzo martwiła ją ta sprawa z ojcem Draco. Niby będą mieć ochronę w Hogwarcie, ale to wielki zamek, a wszędzie nie mogą chodzić z niańką, a poza tym... Jej rozmyślania przerwało walenie do drzwi wejściowych. Zerwała się z łóżka i zbiegła na dół, gdzie już słyszała krzyki.
-... nie wracam do domu! Mam osiemnaście lat i mogę mieszkać, gdzie chcę!- Krzyczał Draco... na swojego ojca. Hermiona rozejrzała się po pomieszczeniu, zauważyła przewrócony stolik, pewnie Malfoy Senior go przewrócił. Tata panny Snape stał zaraz za Draconem z różdżką w ręce, aby go ochronić.
-Masz wracać! To nie twój dom!- Krzyczał Lucjusz.
-On nie wraca.- Odparł spokojnie Severus. Pan Malfoy spojrzał na niego z zaskoczeniem.
-Niby czemu nie wraca?- Zapytał wyniośle ojciec Draco.
-Bo skoro nie chce to nie, a poza tym on ma osiemnaście lat i już decyduje za siebie.- Mówił dalej spokojnie czarnowłosy.
-Popieram.- Pierwszy raz odezwała się Hermiona. Lucjusz Malfoy spojrzał na nią pierwszy raz i zobaczyła szyderczy uśmiech na jego twarzy.
-Widzę Severusie, że wziąłeś sobie szlamę na sprzątaczkę.
-Ona nie jest sprzątaczką, tylko moją córką.- Wycedził przez zęby.
-Córką? Nie wiedziałem, że masz córkę.- Mówiąc to patrzył na Hermionę z zaciekawieniem.
-Jakoś nie było ku temu okazji. Odnalazła się w zeszłym miesiącu.- Odpowiedział Severus podnosząc do góry różdżkę i celując nią w nos Malfoy'a.
-Chyba nie zabijesz mnie, swojego przyjaciela.- Mówił spokojnie.- I tak już wychodzę, a ty, Draco pożałujesz tego wyboru odsuwając się od rodziny.- Mówiąc to wyszedł z domu.
Hermiona spojrzała na Draco, a ten jakby nigdy nic odwrócił się i poszedł na górę. Panna Snape popatrzyła na swojego ojca on na nią, wzruszył tylko ramionami i ruszył do swojego gabinetu.
Nastolatka została jeszcze na chwilę w salonie, a gdy wszystko do niej dotarło poszła na górę. Gdy była już na górze zawahała się, czy nie wejść do Dracona, ale w ostatniej chwili zrezygnowała i weszła do siebie.
Do kolacji nikt ze sobą nie rozmawiał, ponieważ Severus wypełniał jakieś dokumenty, Hermiona kończyła pakowanie, a Draco leżał na łóżku patrząc pusto na sufit. Rozmyślał nad tym całym zajściem. Co jego ojciec chce mu zrobić? Tego nie wiedział i właśnie tego się obawiał. Leżał tak jeszcze chwilę i zszedł na dół. Akurat zaczynała się kolacja. Jeszcze dwa dni i będzie jadł kolację w bezpiecznej szkole. Hermiona przez cały posiłek spoglądała na Draco myśląc, że on o tym nie wie, ale wiedział doskonale, tylko nie wiedział po co ona się na niego patrzy. Wiedząc, że nie pozna odpowiedzi po prostu odstawił te myśli na bok.
Po kolacji, którą zjedli w ciszy, wszyscy rozeszli się w swoje strony; Severus wyszedł z domu, a Hermiona razem z Draco udali się do swoich pokoi. Panna Snape po wejściu do swojego pokoju postanowiła napisać do Pansy, Astorii i Ginny czy by nie przyszły do niej na noc. Napisała więc list i wysłała go do przyjaciółek. Najpierw przyszła odpowiedź od Pan, która napisała, że zaraz będzie tylko się spakuje, As odpisała to samo, a na końcu panna Weasley napisała, że będzie do dziesięciu minut. Tak też Hermiona zaczęła szybko sprzątać pokój, a później poszła się ubrać w piżamę składającą się z białej bokserki i zwykłych szarych spodenek. Włosy spięła w wysokiego koka z warkoczykiem oplatającym go. Gdy tylko wyszła z łazienki do jej pokoju weszły trzy uśmiechnięte przyjaciółki.
-Hej, Hermiono!- Zawołały wszystkie na raz.
-Siema. A co wy takie uśmiechnięte?- Dziewczyny zamiast odpowiedzieć wyciągnęły ze swoich torebek po butelce wina, panna Snape widząc to zaśmiała się cicho. Kiedy wszystkie usiadły na swoich miejscach zaczęły plotkować.
-Wiecie, że Malfoy tu mieszka?- I w tym momencie Hermiona myślała, że umrze ze śmiechu, ponieważ Pansy się zakrztusiła, Astoria spadła z krawędzi łóżka na której siedziała i oblała się czerwonym winem, a Ginny otworzyła usta ze zdziwienia, z których wypłynął jej alkohol i pobrudził całe ubranie.
-Co?- Pierwsza odzyskała mowę Pansy.- I się nie pozabijaliście?
-Nie, nic z tych rzeczy, chociaż mam ochotę go zamordować za te wyzwiska.
-Aj tam, wytrzymasz te niecałe trzy dni.- Pocieszała ją Ginny.
-A właśnie, Hermiono, przenosisz się do naszego domu?- Zapytała ciekawym głosem Astoria.
-Tak, tata jutro wszystko w szkole do końca załatwi i będę miała jeszcze raz przydział.- Uśmiechnęła się do dziewczyn.
-Ale fajnie!- Krzyknęły ślizgonki nalewając wszystkim wina, jedynie panna Wealsey nie cieszyła się i panna Snape to zauważyła.
-Ginny co jest?- Zapytała. Astoria i Pansy spojrzały na nią.
-A nic po prostu jak się przeniesiesz to nie będzie tak jak wcześniej.- Westchnęła rudowłosa.
-Ależ Gin będzie. Będziemy się dalej przyjaźnić tylko będę gdzie indziej spać i jeść.- Pocieszała ją Hermiona.
-Masz rację, Hermiono.- Ginny uśmiechnęła się i wróciły do dalszego plotkowania.
Za ścianą Draco siedział z Blaise'm i Teodorem.
-I jak się mieszka z miniaturką naszego kochanego nauczyciela?- Zapytał Zabini.
-Nie rozmawiamy ze sobą. No to znaczy ja chciałem, ale ona mnie zbyła, więc jakoś nie rozmawiamy.- Powiedział obojętnie popijając Whiskey.
-Aha. Miałem nadzieję, że się pogodzicie, bo jak się przeniesie to...- Zaczął Blaise.
-Zabini nie kończ. Będzie śmiesznie jak się będą codziennie kłócić.- Przerwał mu Teodor.
-Masz rację.- Poparł i zaczęli się śmiać.
-Jesteście idiotami.- Stwierdził z westchnieniem Draco.- I po co ja się z wami zadaję.- Dodał.
-Ponieważ żaden inny człowiek a nawet zwierzę z tobą nie wytrzyma chociażby pięciu minut przyjacielu.- Zaśmiał się Nott, a Zabini wybuchnął gromkim śmiechem i poparł przyjaciela.
Przez cały wieczór wszyscy się świetnie bawili. Dziewczyny poszły spać po pierwszej w nocy, a chłopacy padli gdzieś koło trzeciej. Gdy Hermiona, Ginny, Pansy i Astoria wstały żadna nie czuła jakiego takiego kaca, ponieważ nie wypiły nawet dwóch butelek wina, a chłopcy mieli mały problem ze wstaniem, chociaż to nie było najdziwniejsze, tylko to że Blaise spał w łóżku w bluzce i bokserkach z Teodorem, a jego noga była przerzucona przez ciało Notta, a Draco obudził się w wannie w samych spodniach. Gdy wszyscy się spotkali w pokoju spojrzeli po sobie z niezrozumieniem wymalowanym na twarzy. Żaden nie umiał tego wytłumaczyć, więc zaczęli się ubierać. Goście Hermiony i Draco wyszli do domu po śniadaniu. Severus nie wrócił do domu na noc i nie wiedział,  że w jego posiadłości odbyła się libacja alkoholowa, ponieważ nastolatkowie wszystko posprzątali, więc nie było żadnego śladu po tym.
Dzień minął im w miarę spokojnie, chociaż Hermiona z Draco ciągle się kłócili, a Severus mając tego dość wyszedł z domu z bolącą głową i wrócił wieczorem na kolację. Na noc nikt nikogo nie zapraszał, więc kiedy rano wstali o siódmej nie było takiego rozgardiaszu jak w Norze i wszyscy wszystko robili na spokojnie.
O 10.30 cała trójka wyszła i teleportowała się na dworzec King's Cross. Kiedy znaleźli się na miejscu wzięli wózki i przeszli przed barierkę między peronem 9 i 10. Pierwsza biegła Hermiona, później Draco, a na samym końcu Severus. O 10.55 wszyscy weszli do pociągu, Hermiona poszła na poszukiwania swoich przyjaciółek, które znalazła w piątym szukanym przez nią przedziale, a Draco znalazł przyjaciół o jeden dalej.
Podróż minęła im spokojnie, chociaż Hermiona bała się o przydział. Po ośmiu godzinach jazdy byli już na miejscu, więc poszli do powozów i pojechali nimi do szkoły. Gdy znaleźli się pod drzwiami Minerwa stała tam i podeszła do Hermiony.
-Hermiono, proszę pozwól ze mną, będziesz miała ponowny przydział, więc poczekasz przed Wielką Salą. Najpierw pierwszoroczni potem ty.
Wszyscy weszli, a Hermiona czekała. Profesor transmutacji zaprowadziła nowych uczniów do środka. Cała ceremonia trwała ponad pół godziny, i wtedy Hermiona usłyszała głos dyrektora:
-Słuchajcie wszyscy to nie koniec przydziałów na dzisiaj, czeka nas jeszcze jeden. Znacie ją. Oto Hermiona Snape.
Nastolatka weszła na drżących nogach do środka. Wszyscy się na nią patrzyli. Dziewczyna podeszła do stołka gdzie leżała stara Tiara Przydziału. Usiadła na krzesełku, a Minerwa położyła
jej wyświechtaną czapkę na głowę. Hermiona denerwowała się coraz bardziej z sekundy na sekundę. Widziała zdumione twarze swoich kolegów i koleżanek z Gryffindoru. Gdy przechodziła koło Harry'ego i Rona, ten pierwszy spojrzał na nią ze współczuciem, a Ron wyglądał na dalej obrażonego, ale w jego oczach widać było tęsknotę za przyjaciółką. Po kilku sekundach Hermiona usłyszała cichy głos w swojej głowie:
-Witaj znów, Hermiono. Widzę, że siadasz tu drugi raz. Hmmm... właśnie siedem lat temu zastanawiało mnie to, że coś mi nie pasowało z twoim przydzieleniem, i chyba już wiem. Twój ojciec rzucił zaklęcie na ciebie i temu najbardziej pasowałaś do domu Godryka, ale teraz coś się w tobie zmieniło i już wiem, gdzie cię przydzielę...- Tu zrobiła pauzę i cała Wielka Sala usłyszała jaki dom wybrała Hermionie:- SLYTHERIN!
Cały dom Salazara zaczął poklaskiwać, ale to Pansy z Astorią klaskały najgłośniej. Nowa ślizgonka z uśmiechem ulgi na ustach podeszła do przyjaciółek i je przytuliła. Teodor uścisnął jej dłoń gratulując, a Blaise, jak to Blaise, wziął Hermionę w objęcia i zaczął się z nią kręcić dookoła. Oboje śmiali się głośno. Po chwili wszyscy usiedli i wstał dyrektor. Mówił to samo co zawsze na początku roku, a po chwili wyznaczył prefektów.
-Naczelnym Prefektem Huffelpuffu Dora Williams, Ravenclawu Katherine Michael, Gryffindoru Dean Thomas, a Slytherinu Draco Malfoy i to jeszcze nie koniec, każdy prefekt ma jeszcze po dwóch pomocników, dziewczynę i chłopaka. Teraz każdy będzie losował. Doro, podejdź.- I tak zaczęło się losowanie. Po chwili już podchodził Dean i wylosował Harry'ego i Rona. Widać było na ich twarzach szok, ale jak na Gryfona przystało - pogodzili się z tym.- Draco teraz ty.- Malfoy podszedł i zaczął losować. Wyciągnął pierwszy los i pokręcił z niezadowolenia głową, ponieważ wylosował:- Moim pierwszym pomocnikiem jest Blaise Zabini.- Tu czarnoskóry uśmiechnął się z zadowoleniem, a Draco zaczął losować drugą osobę.- Drugą osobą jest- mówił to prostując kartkę, a jak zobaczył nazwisko jego oczy rozszerzyły się w szoku.- Hermiona Snape.
Dziewczyna aż zachłysnęła się sokiem. Draco usiadł i popatrzył na swoich pomocników i pokręcił zrezygnowany głową, dlatego że Blaise siedział cały zadowolony i szczerzył się jak głupi, a Hermiona miała oczy szeroko otwarte i patrzyła w dal. Śmiesznie to wyglądało.
Kolacja minęła uczniom szybko i nim się obejrzeli musieli już wychodzić z Wielkiej Sali, a prefekci naczelni musieli oprowadzić pierwszaków po szkole i odprowadzić ich do dormitoriów. Przy wejściu Hermionę zaczepili Harry i Ron z ich twarzy nie dało się nic wyczytać.
-Hermiono bo my chcemy cię przeprosić, bardzo nam przykro, że tak postąpiliśmy, ale znasz nas, my tak zawsze, więc wybaczysz?- Mówił, a bardziej jąkał się Potter.
-No, wybaczysz?- Zapytał Ron.
-Oczywiście chłopcy, że tak.- Z łzami w oczach przytuliła ich oboje.- Ale teraz muszę już iść do siebie. Dobranoc.- Powiedziała na koniec.
-Dobranoc i cieszymy się, że nam wybaczyłaś i mamy nadzieję, że będziesz się dobrze czuła u wężów.- Mówił Ron z nieśmiałym uśmiechem.
-Dzięki, chłopcy. Pa!- Powiedziała z szerokim uśmiechem i poszła z Astorią, Blaise'm, Teodorem i Pansy do Pokoju Wspólnego.
Dormitorium dzieliła z przyjaciółkami, gdy do niego weszła, aż się zachłysnęła powietrzem. Pokój był duży przestronny i piękny. Ściany nie były tak jak myślała zielono-szmaragdowe, tylko fioletowe. Łózka było podwójne z także fioletową narzutą, podłoga drewniana, bez dywanu. Przy każdym z trzech łóżek była szafka nocna z lampką i karafką wody z szklanką. Po lewej od wejścia był kominek przed nim sofa i fotele z czarną skórą, a pomiędzy nimi także drewniany stolik. Trochę dalej od kominka znajdowała się wielka szafa na rzeczy dziewczyn. Hermiona pomyślała, że się tam nie pomieszczą, więc zapytała:
-Ale my się chyba nie zmieścimy do jednej szafy?
Dziewczyny zachichotały.
-Ona jest specjalnie powiększona czarami.- Uśmiechnęła się do niej Pansy.
Panna Snape przeszła przez pokój i za szafą zobaczyła drzwi otworzyła je i przed jej oczami ukazała się średniej wielkości łazienka, weszła dalej. Na przeciwko wejścia była umywalka, pod nią biała szafka, a nad nią wielkie lustro. Po prawej biała wanna a zaraz koło niej jasnoniebieski prysznic. Po lewej biała toaleta. Całe pomieszczenie miało kolor lekko niebieski. A na suficie była ładna biała lampa. Hermiona była w niebo wzięta i po rozpakowaniu się, zrobieniu wszystkich wieczornych czynności rozmawiała z dziewczynami do późna. Jutro zajęcia i Hermiona zastanawiała się jak to będzie. Z tą myślą zasnęła.

ROZDZIAŁ CHRONIONY PRAWAMI AUTORSKIMI!

__________________________________________


I JAK SIĘ PODOBAŁ ROZDZIAŁ? PISZCIE CO O NIM MYŚLICIE. NOWY NIE WIEM KIEDY SIĘ POJAWI, WIEC SPRAWDZAJCIE, BO PISZĘ TERAZ MINIATURKĘ MOJEGO AUTORSTWA.
JESZCZE RAZ PRZEPRASZAM ZA OPÓŹNIENIE.

POZDRAWIAM, MIŁEGO WIECZORU,
MAGDA BLACK

czwartek, 20 sierpnia 2015

Rozdział 11

ODPOWIEDŹ NA JEDEN Z KOMENTARZY [1 ODP] {ROZDZIAŁ 6}
Do domu Severusa nie będę się odnosić, tak to wymyśliłam i tak jest.
Oni się kłócili i zwiała, jak go w domu nie było, a jako jego córka mogła wychodzić przez bariery ochronne.
Dalej;
Kochał Tatianę, a Hermiona mu ją przypomina, i chyba może się uśmiechnąć do swojej córki?
Wojna odciska swoje piętno i zmienia ludzi.
No ok, wyjaśnię wątek z Lily;
Otóż jak byli w szkole on kochał ją nie tak mocno, a Tatianę znał OD DZIECKA, i to z NIĄ się przyjaźnił i nigdy nie obraził. Jego miłość do Lily skończyła się kiedy ona się od niego odwróciła, po nazwaniu ją szlamą.
Dalej;
Gdyby nie była odpowiedzialna, to by nie brała udziału w wojnie.
A co miała zrobić jak oni ją z domu wyrzucili? Mieszkać pod mostem? Na rodziców była wściekła, tak więc gdzie miała mieszkać?
Kiedy uśmiechał się słodko, to chyba nie z powodu, że ją polubił? Tylko, żeby miała mieszane uczucia.
No, ok słowa krytyki są ważne, ale napisałaś, że mam to poprawić.
Tak więc pomyśl, nad tymi rozdziałami siedziałam ponad pół roku, i serio nie chce mi się tego poprawiać, bo musiałabym WSZYSTKO zmienić, a nie chcę, bo jestem zadowolona z tego tekstu. I sama napisałaś, że tego trochę jest, ale proszę cię ty mi wytknęłaś wszystko co jest niekanoniczne, a ja chciałam, żeby tak było, i nie będę zmieniała całości, bo za dużo czasu nad tym siedziałam. Mogę to poprawić/wyprostować w kolejnych rozdziałach, ale wyjdzie KASZKA MANNA! i to by było bez sensu, bo by się wszystko pogmatwało. 

[ODP 2] {ROZDZIAŁ 9}
A teraz co do tego "plagiatu" z żywiłem, że niby go ukradłam od LaFinDeLaVie Harry Potter z bloga "Opętani demonami przeszłości" to autorka wie, o tym i jej NIE PRZESZKADZA to, że miałam taki sam pomysł, więc proszę, nie piszcie mi, że kradnę pomysł od kogoś, bo to nie prawda. Wszystko co tu jest napisane to sama to wymyśliłam. I NIE BĘDĘ POPRAWIAĆ TEGO, BO BYM MUSIAŁA CAŁY BLOG ZMIENIAĆ I WSZYSTKIE ROZDZIAŁY, a zbyt dożo czasu mi zeszło na napisanie tego wszystkiego.

A TERAZ ZAPRASZAM NA ROZDZIAŁ NR 11. MA 9 STORN W WORDZIE I MAM NADZIEJĘ, ŻE TO DOCENICIE.
NIE JESTEM PEWNA CO DO TEGO OD :"-LUCJUSZ..." , WIĘC POWIEDZCIE MI W KOMENTARZU CZY WAM TO PASUJE, CZY NIE. JAK BĘDZIE WIĘKSZOŚĆ NEGATYWNYCH KOMENTARZY NA TEN TEMAT TO JAKOŚ TO ZMIENIĘ. 
A TERAZ CZYTAJCIE! :D
_________________________________________________________________________________



-No dobra już.- Powiedział, podniósł różdżkę i wypowiedział zaklęcie.- Reditum species.- Wyszeptał i przyglądał się, jak ciało jego córki spowija bladoniebieska mgła, zatrzymuje się przy jej sercu i wnika w nią, zmieniając natychmiastowo wygląd. - O matko! - Krzyknął Severus patrząc na Hermionę. Otóż... - Nie wiem jak to możliwe i czy w ogóle możliwe, ale nie wyglądasz jak swoja matka, bardziej podobna jesteś do mamy twojej mamy, czyli swojej babci...
-Co?! I skąd wiesz, że jak babcia?! - Wykrzykiwała pytania.
-Zdjęcia? Na przykład?- Spojrzał na nią, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
-Oj, no już dobrze.- Powiedziała i weszła do domu. Skierowała się do swojej sypialni i powoli podeszła do lustra w łazience, a to co zobaczyła wprawiło ją w zachwyt.
Włosy miała ciemne, dłuższe, do połowy pleców, proste i lśniące. Oczy zaś nie miały tej czekoladowej barwy, tylko były ciemniejsze, podchodzące pod czarne. Kształt jej twarzy zmienił się. Miała bardziej okrągłą twarz, ale dalej można było w niej zauważyć tą Gryfonkę sprzed niecałych dwóch miesięcy. Zmieniło się tylko uwydatnienie kości policzkowych na bardziej "dostojny", jak na arystokratkę przystało. Zauważyła, że jest trochę wyższa niż poprzednio. Odwróciła się i zobaczyła swojego ojca w drzwiach i powiedziała:
-Babcia w młodości była na prawdę bardzo śliczna.- I tu miała rację. Jej babka musiała złamać nie jedno męskie serce.
-Hmm, no wiesz jak tak teraz Ci się przyglądam to nie do końca masz wygląd po babci.- Spojrzała na niego i już otwierała usta, żeby zapytać jak to?, ale on ją uprzedził.- Masz wymieszane kolory oczu. Moje i twojej matki. Kości policzkowe też masz takie jak u matki, i uśmiech. Tak, ten uśmiech widziałem na ustach Tatiany prawie codziennie.- Mówił to ni z uśmiechem ni z kamienną twarzą. Jedynie oczy zdradzały, jak bardzo tęskni za żoną.- Babcia miała proste włosy, i okrągłą twarz.- Jego postawa nie wyrażała nic, jakby się bał pokazać przy córce jeszcze trochę uczuć.- Ciekawe, co powiedzą inni, jak wrócisz do Hogwartu za półtora tygodnia. Pewnie faceci będą się za tobą uganiać.- I w tym momencie przez jego twarz przeleciał szybko cień niepokoju i strachu, ale szybko przywołał tą maskę obojętności. Tak na prawdę w środku nie chciał, żeby za jego córką chodzili jacyś kretyni. Bał się, że ją skrzywdzą. Zaraz, zaraz, czekaj Severusie. Czy ty właśnie powiedziałeś sobie, że się boisz? Zapytał jakiś szyderczy głosik w jego głowie i Snape od razu zaprzestał myśleć na ten temat, a nie chciany odgłos zaśmiał się szyderczo z niego.
-Tato! Czy ty mnie w ogóle słuchasz?!- Zapytała Hermiona, pstrykając mu palcami przed jego haczykowatym nosem.- Mówię do ciebie już od jakiś dziesięciu minut.- Zrobiła naburmuszoną minę. Nie lubiła, gdy ktoś ją ignorował. Denerwowało ją to, a teraz po jej "przemianie" zauważyła, że zdenerwowała się o wiele bardziej niż wcześniej. Czyżby cechy charakteru zaczęły się przejawiać? Nie wiedziała, poczeka i później zobaczy co z tego wyjdzie. Spojrzała z powrotem na ojca, który czekał, aż coś powie, a zauważając, że ona też popłynęła gdzieś myślami, uśmiechnął się wrednie.- Wracając do tematu- Warknęła, patrząc jak się uśmiechnął.- Muszę iść na Pokątną po rzeczy do szkoły.
-Wiem, a co ja mam do tego?- Spojrzał na nią z zainteresowaniem.
-Ahhh, zapomniałam, że nie mam już szlabanu.- Klapnęła się otwarta dłonią w czoło i zaczęła się śmiać z siebie. Gdy spojrzała na ojca zauważyła że się uśmiechnął. Lekko bo lekko, ale jednak. -To kiedy idziesz po książki?- Zapytał córki, która stała przy lustrze i się sobie przyglądała. -Nie wiem. Pójdę z Pansy i Astorią i pewnie te przybłędy zwane Blaise'm, Teodorem i Malfoy'em noszącym miano przyjaciół też przylezą, więc pójdzie nasza szóstka.- Powiedziała z uśmiechem, wyminąwszy Severusa i idąc do biurka. Wyciągnęła pergamin i pióro i napisała na nim : HEJ, POSZŁABYŚ ŻE MNĄ PO KSIĄŻKI NA POKĄTNĄ JUTRO? CAŁUSY HERMIONA. Skopiowała ten list i wysłała różdżką do Pansy i Astorii, czekając na odpowiedź. Po pięciu minutach dostała odpowiedź zawrotną od panny Parkinson i panny Greengrass. Obie wiadomości miały potwierdzenie, że pójdą razem. Uśmiechnięta Hermiona poszła się przebrać i po chwili wróciła do pokoju, gdzie nie było już jej ojca, w luźnych szarych dresach i zwykłej białej bokserce. Na nogach miała białe vansy. Usiadła na łóżku i zaczęła myśleć jak to będzie, gdy wróci do szkoły pod nowym nazwiskiem i wyglądem. Nagle jej myśli zmieniły kierunek i przypomniała sobie, że Lucjusz Malfoy wychodzi na wolność za około tydzień. Teraz się zorientowała, że on wyjdzie jakieś cztery bądź trzy dni przed rozpoczęciem roku. I w ten sposób będzie miał czas na rozeznanie się w sytuacji. Przypomniała sobie jego aresztowanie.
Gdy wojna się skończyła i zaczęło się przenoszenie martwych ciał lub rannych do zamku. W tym czasie Aurorzy zakuwali Śmierciożerów w ciężkie kajdany i wyprowadzeni z terenu szkoły. Hermiona przechadza się po błoniach, gdzie było jeszcze pełno ciał. Zauważyła, jak Lucjusz Malfoy kieruje się w stronę Zakazanego Lasu, do punktu teleportacyjnego. Pobiegła do najbliższych Aurorów i krzyknęła tylko: -On ucieka! Tyle im wystarczyło. Po chwili już złapali szamocącego się Malfoy'a seniora na skraju lasu. Podniósł wzrok na Hermione, która patrzyła na całą scenę z ulga na twarzy, ale zaraz ta ulga zastąpiła najpirw zaskoczeniem, a później przerażeniem po jego słowach: -Dopadnie cię! Zobaczysz! I mogę ci obiecać, że będziesz martwa tak jak twoi mugolscy rodzice jak was dopadnę, szlamo! Słyszysz?! Aurorzy miejąc już dość jego krzyków, rzucili na niego zaklęcie wyciszające i wzięli go z terenu szkoły.
Hermiona wpatrując się w jeden punkt na ścianie, wróciła do żywych. Przypominając sobie jego ostatnie słowa, wzdrygnęła się i przypomniała, jak potraktowała rodziców. Zrobiło się jej przykro, że tak na nich naskoczyła, ale wtedy była taka wściekła, że nie zważała na konsekwencje swoich czynów. W pewnym momencie wstała z łóżka jak oparzona i wybiegła z pokoju ze strachem w oczach. Pobiegła do gabinetu ojca i bez pukania weszła, ale jego nie było w środku, więc poszla do kuchni gdzie nalewał sobie soku. Odwrócił się i napił się napoju. Hermiona bez ceregieli powiedziała: -Muszę się zobaczyć z moimi mugolskimi rodzicami.
Severus słysząc słowa córki wypluł sok na podłogę, patrząc na Hermionę z niezrozumieniem. -Czemu? -Bo przypomniałam sobie co mówił ojciec Draco jak go aresztowali. -Co takiego ten szaleniec ci powiedział? -Że dorwie mnie i moich rodziców, i że nie wyjdziemy z tego żywi. Widząc powagę i strach w oczach córki powiedziala tylko: -Idź do nich.- Po chwili był już sam w kuchni myśląc nad słowami Hermiony. Panna Snape teleportowala się z kuchni do salonu jej adopcyjnych rodziców. Nie było ich w pomieszczeniu, więc dziewczyna poszła do kuchni, gdzie znalazła Jean i Georga. Dziewczyna widząc, że jej nie zobaczyli, ponieważ siedzieli do niej tyłem na krzesłach przy stole, podeszła do nich, sprawdziła czy nie mają w ręce noży lub widelców i objęła ich szyję od tyłu. Ci podskoczył przestraszeni i szybko odwrócili ku Hermionie, która uśmiechała się przepraszająco. Grangerowie widząc ich skarb uśmiechali się od ucha do ucha i przytulili młodą pannę Snape. Rozpoznali ja. W końcu wychowywali ja przez 17 lat. Mimo innego wyglądu widzieli przed sobą ta dziewczynę sprzed dwóch miesięcy. Tulili ją bardzo mocno i z czułością, aż Hermiona się odsunęła od nich i spytała:
-Nie jestescie źli? -Za to jak zareagowałas? Nie. Myśleliśmy, że zareagowałabyś o wiele gorzej. Przeklinajac nas i już nigdy nie wracając do domu.-Powiedziała, wzdychając i całując córkę w czoło.- A co cię tu sprowadza?- Spojrzała na córkę uważnie. Mimo że od nich odeszła dalej traktowali ją jak swoją córeczkę.
-Grozi wam niebezpieczeństwo.- Powiedziała ze strachem, patrząc na nich. Wolała nie mówić, że ona też nie jest bezpieczna ale ma różdżkę i umie się obronić przed czarodziejem i to jeszcze tak groźnym. A oni nie. -O czym mówisz skarbie? Zaprowadziła ich do salonu i usiedli na sofie. Hermiona opowiedziała im o areszcie i co Lucjusz krzyczał gdy jej groził. Oczywiście zmieniła to trochę mówiąc, że on chce się zemścić na niej, zabijając ich. Wystraszyli się tych słów, ale przestraszyło ich bardziej to, że ktoś groził ich córce. Nie mogli w to uwierzyć. Jak ktoś taki groźny może wyjść po czterech miesiącach za mordy, tortury i służeniu jakiemuś wariatowi.
-Oh, Hermiono!- Zawołała Jean z oczami pełnymi łez i przytulając się do dziewczyny. George siedział na kanapie i patrzył się na wyłączony telewizor z wściekłym wzrokiem. Wściekał się, bo jacyś kretyni w magicznym świecie nie potrafią utrzymać jakiegoś faceta w więzieniu na dożywocie. Hermiona w pewnym momencie odsunęła się lekko od płaczącej Jean i spojrzała na pana Granger'a smutnym wzrokiem. Wstała, usiadła koło niego i przytuliła. On odwzajemnił ojcowski uścisk.
-Wiecie, że będę was teraz chronić, prawda?
-Ale, Hermiono my sobie sami pora...- Nie dokończyła, bo panna Snape jej przeszkodziła.
-Nie. Nie chcę słyszeć, że sobie sami poradzicie, bo wiem, że tak nie jest. A poza tym muszę wam podziękować za te siedemnaście lat opieki nade mną, więc pozwólcie, że ja was ochronie przed ojcem Dracona.
-Tego Draco, który cię wyzywał. To jego ojciec?- Zapytał pan Granger.
-Tak, ale on się zmienił. Na wojnie pomagał Zakonowi, a nie Śmierociożercom. Na prawdę, on się zmienił.- Próbowała przekonać Georga, ale coś jej to nie wychodziło.
-A przeprosił cię przynajmniej?- Spojrzał badawczo na córkę, która się lekko zarumieniła. Wiedziała co teraz będzie.- Właśnie. Nie przeprosił dziewczyny, którą obrażał przez lata i myślał, że jak pomoże na wojnie przez te kilka godzin, to coś to zmieni! Mam nadzieję, że mu nie wybaczysz.
-Tato- drgnął lekko na to określenie, nie wiedział, że jeszcze to kiedyś usłysz z jej ust- wiesz, że ja zawsze przebaczam, prawda? No właśnie.- Powiedziała, gdy przytaknął.- I chyba wiesz, że nawet jakby mnie przeprosił to bym mu wybaczyła.- Uśmiechnęła się do niego, ale szybko dodała widząc jego wzrok.- Nie od razu bym mu wybaczyła. Musiałby się postarać.
-No dobrze.- Powiedział tylko i razem z uśmiechającą się przez łzy Jean, przytulili ich skarb.
-No ja już się będę musiała zbierać.- Tu spojrzała na zegar.- O zgrozo! Już siedemnasta! Jestem tu dwie godziny. Tata się pewnie martwi.- Powiedziała to, żeby jej rodzice pomyśleli, że to jakiś wspaniały człowiek jest jej ojcem, ale doskonale wiedziała, że na pewno się nie martwi o nią, bo wielki Severus Snape nie martwi się o nikogo, no może jednak trochę się martwi. Gdyby tak nie było to nie oświadczyłby jej, że będzie w Hogwarcie pod ochroną pod ochroną po wyjściu jego byłego szalonego przyjaciela z Azkabanu.
-No dobrze. Do widzenia, Hermiono. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy.- Panna Snape tylko pokiwała twierdząco głową, po czym przytuliła się do mamy i taty i powiedziała:
-Przyjdę tu do was za dwa dni i ochronię was.
I teleportowała się do domu, żeby nie zdążyli zaprzeczyć.
Wylądowała w salonie, a jej tata przeglądał jakieś papiery i niektóre z nich wypełniał.
-Cześć tato, wróciłam.
-No nareszcie. Jeszcze trochę, a bym cię zaczął szukać.- Powiedział uśmiechając się trochę wrednie do niej przy ostatnim zdaniu. Mruknęła coś w odpowiedzi i poszła do siebie przebrać się w piżamę, składającą się z błękitnych szortów sięgających do ponad połowy uda i białą bluzkę z krótkim rękawem, zmyła lekki makijaż, który dzisiaj miała, czyli tylko tusz i błyszczyk i nakremowała twarz kremem nawilżającym. Po skończonych zabiegach zeszła na dół do kuchni, gdzie zrobiła sobie szybką kolację, nalała soku do szklanki i poszła do jadalni połączonej z salonem. Jej ojciec dalej siedział nad papierami.
-O której oni mają tu jutro być?- Zapytał, gdy Hermiona skończyła jeść kanapki i odłożyła pustą szklankę na stół.
-Nie wiem. Pewnie po południu. Albo nie. Nie wiem. Zobaczy się jutro.- Powiedziała i poszła odnieść naczynia do kuchni. Mimo, że w domu były skrzaty, nie lubiła ich wykorzystywać w takich błahych sprawach, które równie dobrze mogła zrobić sama. Wróciła do salonu, gdzie jej ojca już nie było. Zapewne skończył papierkową robotę i robi coś innego. Usiadła na kanapie i oglądała jakąś komedię co chwila zanosząc się śmiechem. Późnym wieczorem poszła spać.
Obudziła się o ósmej trzydzieści sześć, wstała i poszła do garderoby, z której wyciągnęła ubrania i poszła do łazienki. Zaczęła od kąpieli, bo wczoraj nie wzięła prysznica wieczorem i poszła spać, więc teraz nalała sobie do wanny wody i po jakiś trzydziestu minutach wyszła, wysuszyła się ręcznikiem, a włosy zostawiła mokre. Ubrała się w ładną, zwiewną zieloną sukienkę, która była zwykła prosta, ale na biuście były małe cekiny. Na nogi włożyła czarne szpilki, a przez ramię przełożyła czarną, małą torebkę. Zeszła na dół, zjadła z ojcem śniadanie przygotowane przez skrzaty i kiedy już kończyła posiłek, ktoś zadzwonił do drzwi.
-Pewnie Astoria i Pansy.- Mruknęła do niego, wstając i poszła otworzyć im drzwi. Miała rację to były dziewczyny, z tymi jak to określiła przybłędami.
Astoria miała na sobie czarne krótkie spodenki i niebieską bluzkę na ramiączkach, oraz czarne baleriny. Na głowie miała okulary przeciw słoneczne, a na twarzy lekki makijaż.
Pansy postawiła na niebieską spódnicę do kolan z wysokim czarnym stanem. Do spódnicy włożyła niebieską bluzkę, podobną do tej co miała Astoria, tylko ta miała grubsze ramiączka i była trochę ciemniejsza. Na nogach miała założone czarne niskie koturny z łańcuszkami z tyłu. Na głowie też miała okulary przeciwsłoneczne. Na twarzy też lekki makijaż. Na chłopaków nawet nie spojrzała, bo ich nie zapraszała, więc wpuściła ich do środka witając się tylko z dziewczynami udając, że Ślizgonów tu nie ma i zaprowadziła przyjaciółki na górę do pokoju. Gdy zamknęły się za nimi drzwi, Hermiona zapytała:
-Co oni tu robią? Miałyśmy iść same.
-No bo oni też jeszcze nie mają kupionych książek, a poza tym nie chcieli iść w przyszłym tygodniu, bo wiesz, ojciec Draco wtedy wychodzi. No i nie chcieli, żeby sam zaś siedział w domu z ognistą w ręce przed kominkiem.
-No i oni są naszymi przyjaciółmi.- Dodała Pansy.- I twoimi też.- Uśmiechnęła się do niej szeroko, ale szybko dodała widząc jej minę- No może Malfoy nie jest.
-Och, no dobrze. Poczekajcie tu, muszę się iść do końca ogarnąć.- One w odpowiedzi usiadły na łóżku Hermiony i patrzyły, jak ona idzie do łazienki. Panna Snape najpierw umyła zęby, a później zrobiła lekki makijaż składający się z tuszu, podkładu, jasnych cieni i różowego błyszczyku. Gotowa wyszła i razem z przyjaciółkami poszła na dół po chłopaków. Kiedy zeszły zobaczyły ich rozmawiających z ojcem Hermiony.
-Idziemy?- Przerwała ich cichą rozmowę. Chłopcy odwrócili się do nich i potwierdzili. Powiedzieli Severusowi "do widzenia" i wyszli nad basen i przeszli przez posesję. Sprawdzili, czy nikt ich nie podgląda i deportowali się prosto przed Bankiem Gringotta i skierowali się do wejścia, aby wziąć trochę pieniędzy na zakupy. Po około godzinie wyszli lekko wytrąceni z równowagi.
-Czy oni nie mogli nas podzielić po dwie osoby?! Było by szybciej! A oni nas wzięli całą grupą!- Piekliła się Astoria. Rzeczywiście, gobliny wzięli ich całą szóstką do wózka i tak załatwiali wszystko. Nie było to łatwe, ponieważ ich skrytki były porozrzucane po całych podziemiach. Diabłowi udało się nawet przysnąć po drodze mimo takiej prędkości, bo jego skrytkę załatwili na końcu. Teraz szli do księgarni Esy i Floresy po nowe egzemplarze ksiąg magii. Już mieli wchodzić, kiedy Hermiona która szła na samym początku zatrzymała się gwałtownie przez co w jej plecy uderzył Draco i panna Snape zachwiała się, ale Smok w odpowiedniej chwili złapał ja za nadgarstki i przytrzymał, żeby nie upadła. Gdy odzyskała równowagę wyszarpnęła się z uścisku i wpatrywała się w głąb księgarni. Spojrzeli w tamtą stronę co dziewczyna i zrozumieli o co chodzi. W dziale transmutacji stali Harry, Ginny i Ron, a z działu o eliksirach wyszli Molly i Artur Weasley'owie. Byli przyjaciele Hermiony wyczuwając, że ktoś na nich patrzy zwrócili jednocześnie głowy w tamtą stronę. Hermiona widząc to wiedziała, że nie może się odwrócić i odejść gdzieś indziej, więc weszła do środka, a dzwoneczek przy drzwiach zatrząsł się dając znak, że ktoś wszedł. I wtedy rodzice Rona i Ginny spojrzeli w tamtą stronę, ale panna Snape nie patrzyła na nich, tylko odwróciła się do Pansy i Astorii mówiąc coś czego oni nie dosłyszeli:
-No dobra ja ich zamierzam ignorować, więc wy też nie zwracajcie na nich uwagi, dobrze?- Zapytała widząc wredny uśmiech na twarzy Draco.
-Nic ci nie obiecuję. Zbyt dobra okazja na pośmianie się z nich.- Hermiona słysząc to przewróciła oczami i powiedziała:
-Dobra, chodźcie po książki i idźmy do Madame Malkin po nowe szaty.
I tak ruszyli najpierw po książki potrzebne na obronę przed czarną magią, czyli w całkowicie innym kierunku niż stali jej byli przyjaciele. Nie chciała z nimi rozmawiać. Ale jej plan nie wypalił, bo ledwo co doszli do potrzebnych im książek, a do tego działu weszły trzy osoby, które chciała unikać jak ognia. Ginny szła z przodu i patrzyła z tęsknotą na Hermionę. Bardzo brakowało jej przyjaciółki, później za nią szedł Harry z jak zawsze rozczochranymi czarnymi włosami, a jego twarz nie wyrażała nic. Koło niego szedł Ron. Jako jedyny miał wściekły wyraz twarzy. Hermiona wiedziała, że zaraz nastąpi tylko jedno. Kłótnia. I nie myliła się, Ginny już chciała coś powiedzieć, ale Ron jej nie pozwolił i warknął:
-Widzę, że dalej wolisz towarzystwo tych obślizgłych gadów niż nasze, tak?!
-Ale o co ci chodzi, Ron? Przecież sam mnie wywaliłeś za drzwi i powiedziałeś, że mnie nienawidzisz, więc nie wiem o co masz teraz pretensje! I nie obrażaj moich przyjaciół!- Hermiona już prawie krzyczała. W wejściu do działu zauważyła, stojących rodziców Rona i patrzących na nią i ślizgonów z obrzydzeniem.
-Przyjaciół?! Oni są twoimi przyjaciółmi?! Słuchaj, to z nami zawsze się przyjaźniłaś, to z nami zawsze rozwiązywałaś zagadki, i to my zawsze byliśmy z tobą, a oni przecież cię obgadywali! Zostaw ich i wróć do nas. A ojczulka też zostaw tak jak on niby ciebie siedemnaście lat temu.- To ostatnie powiedział już ciszej, bo ludzie zaczęli się im przyglądać.
-Tak, przyjaciół Ron!- Hermiona nie zamierzała mówić cicho.- Oni na pewno sami by sobie robili zadania! Przyjaźniłam się z wami, bo nie miałam wyboru! Wy ze mną rozwiązywaliście zagadki?! Serio, Ron? To ja zawsze za was je rozwiązywałam! Może i mnie obgadywali, ale im wybaczyłam, i nie żałuję! Nie wrócę do was. A ojciec na prawdę mnie zostawił siedemnaście lat temu, bo moja matka umarła i nie umiał sobie sam poradzić z wychowaniem niemowlęcia i musiał mnie oddać do adopcji mugolom!- Krzyczała na nich i patrzyła z bólem w oczach, że nie chcą jej uwierzyć.
-Hermiona, przefarbowałaś się?- Zapytała Ginny, zauważając zmianę w wyglądzie jej byłej przyjaciółki.
-Nie, nie przefarbowałam się. Tak wyglądam naprawdę, bo tata mi zmienił wygląd jeszcze przed oddaniem mnie do adopcji.- Wyjaśniła im i już chciała odejść gdy zobaczyła, że Ginny powstrzymuje łzy.- Czemu płaczesz?
-No bo, ja tęsknię i chcę się z tobą przyjaźnić tak jak dawniej.
-Gin! Co ty wyprawiasz?! Przecież ona nas chce porzucić!- Wrzeszczał Ron na siostrę.
-To ty ją porzuciłeś, nie ja! Ja tęsknię za przyjaciółką! Hermiono wybaczysz? Proszę.- Z ostatnimi słowami spojrzała na przyjaciółkę błagalnie. Hermiona widziała w oczach Gin szerość, więc odpowiedź była prosta.
-Tak, Gin, wybaczam ci.- Po chwili poczuła ciężar panny Wesley na swoich ramionach i oddała uścisk. - No, a teraz musimy dokończyć zakupy.- Uśmiechnęła się do Ginny. Wreszcie nie będzie cierpieć po stracie bliskiej jej osoby.
-Mogę iść z wami, mam już wszystko zebrane, tylko muszę jeszcze zapłacić.
Hermiona odwróciła się do przyjaciółek. Mało ją interesowały słowa chłopaków, nie zapraszała ich, więc nie mają nic do gadania. Dziewczyny się zgodziły bez żadnych słów. Ruda odwróciła się do rodziców, a ci się zgodzili, żeby szła z Hermioną i jej przyjaciółkami, ale zanim odeszli, Molly i Artur podeszli do nich.
-Hermiono, przepraszamy cię za nasze zachowanie. Nie mamy nic na swoje usprawiedliwienie, więc mamy nadzieję, że nam wybaczysz tak, jak Ginny.- Mówiła Molly patrząc ciągle w oczy dziewczyny.
-Jasne, że wam wybaczam, ale teraz już musimy się spieszyć, bo muszę zdążyć przed kolacją, nie chcę jeszcze zarobić szlabanu na koniec wakacji.
-Oczywiście, bawcie się dobrze.
I odeszli po książki Ginny i zaczęli robić swoje zakupy.
-Weasley, przepraszam cię za te wszystkie lata.- Powiedziała Astoria mając nadzieję, że jej wybaczy.
-I ja też przepraszam.- Dodała Pansy.
-Wybaczam.- Odparła z uśmiechem rudowłosa.
Najpierw zrobili zakupy w księgarni, a później poszli po nowe szaty. Ze zdziwieniem zauważyli, że mają mieć jeden strój wyjściowy. Chłopcy garnitury, a dziewczęta suknie. I poszli po potrzebne rzeczy, zastanawiając się, co Dumbledore wymyślił tym razem. Po dokonaniu zakupów, poszli coś zjeść, a później poszli uzupełnić ingrediencje na eliksiry. Po zakończonych zakupach, Hermiona z Ginny, Pansy i Astorią aportowały się przed dom panny Snape. Gin zaparło dech w piersiach widząc dom Hermiony. Severus nieco się zdziwił na widok Rudej, ale nic nie powiedział tylko poszedł do gabinetu. Hermiona zaprowadziła przyjaciółki do pokoju i tam spędziły cały wieczór plotkując. Pan i As zprzyjaźniły się z młodą Weasley. Ginny nie wróciła na noc do domu. Wysłała mamie wiadomość, że będzie nocować u Hermiony. Pansy i Astoria też zostały, ale nie pisały nic rodzicom twierdząc, że jutro im to wyjaśnią.
Rano po śniadaniu dziewczyny wróciły do siebie, a Hermiona poszła do adopcyjnych rodziców. Zgodnie z obietnicą, nałożyła na ich dom różne zaklęcia maskujące, tak że żaden czarodziej nie widział ich domu tylko ruiny, tak jak mugole widzą Hogwart. Tylko ona widziała, że oni tam są. Po południu wróciła do domu i spakowała już najpotrzebniejsze rzeczy do kufra.
Tydzień minął jej spokojnie. Rankiem trzy dni przed rozpoczęciem roku, zeszła w piżamie na dół z uśmiechem na ustach. Ten spokój został zakłócony przez rozmowę z jej ojcem.
-Lucjusz dzisiaj wychodzi po południu.- Te słowa sprawiły, że jej łyżka spadła z łoskotem na podłogę. Zupełnie zapomniała, że on ma wyjść. Jej rozmyślania zostały zakończone przez dalsze słowa ojca:- Draco będzie tu mieszkał do rozpoczęcia roku, czyli trzy dni. Mam nadzieję, że się nie pozabijacie. Jestem jego ojcem chrzestnym i muszę go chronić jak coś się stanie.- Hermiona miała otwarte oczy i usta ze zdumienia. Nim zdołała coś powiedzieć do kuchni wszedł Draco Malfoy z kufrem i uśmiechnął się wrednie do Hermiony, ta zaś spiorunowała go wściekłym wzrokiem i wyszła z jadalni głośno trzaskając drzwiami swojej sypialni.
-To normalne, jak się wkurzy.- Mruknął Severus do Draco i zaprowadził go do jego tymczasowej sypialni, która znajdowała się koło pokoju Hermiony. Oj, ale się wścieknie jak się dowie, pomyślał. Te trzy dni będą wspaniałe dla niego, bo będzie mógł ją do woli wyprowadzać z równowagi.

ROZDZIAŁ CHRONIONY PRAWAMI AUTORSKIMI!

______________________________________________________________________________
I JAK SIĘ PODOBAŁO? NAPISZCIE W KOMENTARZU CO O TYM SĄDZICIE, I CZY TO Z DRACO TAK MOŻE BYĆ, BO MAM INNĄ WERSJĘ, CO DO JEGO ZAMIESZKANIA.

PROSZĘ O KOMENTARZE I POZDRAWIAM,
Magda Black

wtorek, 21 lipca 2015

Rozdział 10

Tak wiem, że rozdział dodaję po bardzo długiej nieobecności za co was bardzo przepraszam, ale nowy pojawi się dość szybko. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, bo nie mogę powiedzieć, że się uczyłam na poprawki sprawdzianów (tak było w czerwcu), ale teraz mamy drugą połowę lipca i myślałam, że będę dodawać notki wcześniej. Myślałam, że pogodzę późne wracanie do domu z pisaniem, a też dość późno wysłałam becie rozdział. No tak więc, przepraszam i wiedzcie, że nie opuszczę tego bloga bez wcześniejszego poinformowania was. No, zapraszam na rozdział 10, który dedykuję wszystkim, którzy tu zostali i czekają na coś nowego.
___________________________________________________________________________________


Gdy Draco dowiedział się, że jego ojciec ma wyjść na wolność, miał nadzieję, że to jakiś głupi żart, ale nic na to nie wskazywało. Lucjusz wychodził i tego nie dało się już odwrócić. Młody Malfoy żałował w tej chwili, że nie wybrał opcji wyjechania z Wielkiej Brytanii, a nawet Europy. Tak, Draco po wojnie mógł wybierać. Albo powrót do szkoły, albo wyjazd z miejsca, które przypominało mu ile złych rzeczy się tam stało. Wybrał dalszą edukację, wysłał list do Dumbledore'a, że postanawił skończyć szkołę, i teraz tego żałował. Żałował, że nie wyjechał i nie zostawił tej złej, okrutnej, smutnej, krwawej przeszłości. Zwłaszcza tego, że kiedy znalazł swoją martwą matkę, miał ochotę uciec jak najdalej, zachować się jak tchórz, ale nie zrobił tego. Nie tak Narcyza go wychowała. Nie po to tyle wycierpiała. I nie po to tyle łez wylała, żeby widzieć z góry jak jej jedyny syn ucieka z ojczyzny, bo zmarła z rąk jego okrutnego ojca, który miał do końca życia siedzieć za kratami ponurego więzienia po środku oceanu. Czuł się okropnie z myślą, że za niecałe dwa tygodnie już nie będzie mógł się cieszyć wolnością. Przeczuwał, że ojciec w jakiś sposób dowiedział się, że to on złożył na niego doniesienie, o zamordowanie matki. Wiedział też, że zemści się na rozpadłej Wielkiej Trójcy, a najbardziej na Potterze i młodej Snape. Czuł niepokój, że im się może coś stać. Ale czemu to czuł? Tego nie wiedział. Nie wiedział też, że gdy wróci do Hogwartu jego życie zmieni się o 180 stopni. Chciał już wrócić do szkoły, żeby nie czuć niebezpieczeństwa. Ale nie domyślił się, że jego ojciec już planuje jak się na nim i wyżej wymienionej dwójce, zemścić.
Jego dzień wyglądał tak samo. Wstawał, schodził na dół, robił sobie sam śniadanie, zmywał po śniadaniu, szedł do salonu, pił Ognistą, później wychodził na miasto zjeść obiad, wracał, siadał w bibliotece, brał do ręki jakąś książkę, która tylko by zaciekawiła Hermionę, pił Whiskey, później przychodził Blaise z Teodorem, żeby nie zwariował przez te dwa tygodnie i na rozmawianiu zleciał im czas do wieczora. Panowie następnie umawiali się, że pójdą do klubu się zabawić. Malfoy miał tak zajęte myśli, że zazwyczaj siedział przy barze i pił, myśląc co zrobi jego ojciec po wyjściu z więzienia. Nigdy nie wracał z jakąś panienką do domu. Blaise i Teodor przez pierwsze kilka dni tak, ale gdy zorientowali się, że młody dziedzic odpuścił sobie zabawy nocne, też przestali sprowadzać jakieś dziewczyny do siebie, po prostu wracali sami do swoich domów. I praktycznie tak codziennie. Czasem przychodzili w popołudnie z Astorią i Pansy i tak rozmawiali do późna. Kilka razy rozmawiali o Hermionie i co u niej, ale dziewczyny mówiły, że dobrze. Bywały u niej prawie codziennie i można powiedzieć, że zaprzyjaźniły się. Ich rozmowy na ten temat wyglądały mniej więcej tak:
-Co tam u Granger?- Malfoy jak zwykle musiał przemienić jej nazwisko.
-Ona ma na nazwisko Snape.- Przypomniał Blaise.
-No właśnie, Malfoy. A jeśli chodzi o Hermi to...- Nie dokończyła, bo Draco musiał zamieścić w tej rozmowie swoje złośliwości nawet przy swoich przyjaciółkach. Od czasu kiedy dowiedział się, że Lucjusz wychodzi zrobił się jeszcze bardziej złośliwy niż wcześniej, o ile to możliwe.
-Hermi? A od kiedy to jesteście takimi przyjaciółeczkami? Przecież w szkole się nienawidziłyście. Dobra wiem, że...- ciągnął dalej, bo zauważył, że Pansy już chce coś powiedzieć- się pogodziłyście, ale myślałem, że to tylko tak, żeby Snape dalej dawał wam fory na lekcjach, żeby się na was nie uwziął, gdybyście obrażali jego kochaniutką córeczkę.- Przy ostatnich wypowiedzianych słowach Malfoy'a dało się słyszeć tyle ironii i sarkazmu, że nawet Snape nie potrafił tak wypowiadać zdań.
-Owszem jesteśmy przyjaciółkami, a tobie Malfoy nic do tego.- Draco przy jej słowach uśmiechnął się wrednie i poniósł ręce do góry w geście poddania.- A co do jej sytuacji, stara się nie okazywać, że ją to ruszyło i, że ma jakieś dodatkowe moce. Pokazuje, że dobrze się czuje.
-A właśnie.- Odezwał się Nott, który do tej pory siedział cicho.- O co chodzi z tymi mocami, bo jak wróciła z gabinetu swojego ojca, nie poruszyła tego tematu.
-To jest dziedziczne w jej rodzie i żaden czarodziej, który nie jest spokrewniony z rodem mamy Hermiony nie wie nic na ten temat. Po prostu od wieków to jest wielką tajemnicą, osłoniętą nawet przed całym światem czarodziejów, czyli ani słowa nikomu, jedynie możecie powiedzieć Hermionie i profesorowi, że wiecie, żeby problemów nie było później. Ok?- Astoria spojrzała na nich poważnie, a gdy pokiwali głowami mówiła dalej.- Ona panuje nad ziemią, jej mama panowała nad wodą, wcześniej był ogień, a prababka Herm panowała nad powietrzem. Kiedy tylko jest w stanie podchodzącym pod furię.- Tu spojrzała na Malfoy'a, a on na nią z zdziwieniem, ale ona nie pozwoliła mu się odezwać, tylko kontynuowała- Czuć wtedy dość mocne trzęsienie ziemi, ale zależy jak bardzo jest wkurzona. Nie było czegoś takiego wcześniej, bo jak rozmawiałyśmy z Hermioną i jej tatą, to po prostu te moce były ukryte w niej, bo nie znała prawdy o sobie. I jeszcze Herm powiedziała mi, że przystąpi do ponownego przydziału. Może trafi do nas. Chciałabym, żeby tak było. Podobno na koniec roku ma zostać rzucone na nią zaklęcie, które pokaże jej prawdziwy wygląd. Ciekawe w kogo się wdała. W mamę, czy tatę? Stawiam na mamę.- Tu uśmiechnęła się szeroko, ale nie wiedziała, że bardzo się myli.



Lucjusz stał przy oknie i myślał nad planem zemsty, której miał już gotowy i szczegółowy zarys. Ale nie wiedział, kiedy zacząć go wradzać w życie. Zostanie wypuszczony w ostatni dzień wakacji, w późne popołudnie, czyli uda mu się jeszcze przeprowadzić "miłą" pogawędkę z synem. Miał już gotową zemstę na tej szlamie Granger, ale nie wiedział, że ona nie jest szlamą, i że będzie chroniona nie tylko przez mury Hogwartu i starego Dumbla, ale też przez jej ojca, który już znienawidził swojego wieloletniego przyjaciela, ale tego Lucjusz też wiedzieć nie mógł, bo nikt mu nie powiedział o nowościach z świata czarodziejów. Siedział tu już -według niego- zbyt długo, bo prawie okrągłe cztery miesiące. Chciał wyjść, żeby ten gówniarz dowiedział się, że z nim nie ma żartów, a ta gówniara i jej przyjaciel Chłopiec - Który - Przeżył, żeby wkurzać i mieć wszystkich i wszystko gdzieś zwłaszcza regulamin szkolny dostali nauczkę. Nie wiedział, że w tym momencie Zakon Feniksa, obmyśla plan jak go chronić nawet w dormitorium.



Hermiona leżała sobie właśnie w słońcu i myślała jak to będzie, kiedy wróci do szkoły, do którego domu trafi. Czy Tiara znów przydzieli ją do Gryffindor'u gdzie znajdują się osoby, które nie chcą jej znać, bo uzna, że jest prawdziwą Gryfonką, czy do Slytherinu, gdzie sama teraz chciała trafić, do nowych przyjaciółek, które chyba naprawdę chcą, żeby się zaprzyjaźniły, i, że nie zostawiłyby jej na lodzie tak jak Harry, Ron i Ginny, i tu miała rację. Na myśl o jej byłych przyjaciołach z Domu Lwa zrobiło się jej przykro. Nie wiedziała, że mogą się zachować tak chamsko, a jednak pokazali, że nie zasługują na jej przyjaźń. Ale to nie te myśli napawały ją największym lękiem tylko Lucjusz Malfoy. Nie wiedziała co on może zrobić zaraz po wyjściu, ale miała nadzieję, że dostanie zakaz zbliżania się, ale tu się myliła i to bardzo. Ale wiedziała, że jej ojciec będzie ją i Malfoy'a chronił przed nim. Sam jej tak powiedział kilka dni temu przy obiedzie;
-Wiesz, że jak teraz Lucjusz wychodzi to nie pozwolę ci na taką swawolę jak teraz?- Zapytał, przerywając ciszę i posiłek.
-O czym mówisz?- Hermiona nie wiedziała o co chodzi jej ojcu.
-O tym, że nie zamierzam cię wypuścić z domu w dwa ostatnie dni końca wakacji, bo on może wyjść wcześniej.- Przez cały czas mówił poważnym głosem patrząc jej w oczy.
-Czyli będziesz tak jakby ochroniarzem, tak?- Była zdziwiona tym, że jej ojciec chce ją nadzorować jak wyjdzie Malfoy Senior. Myślała, że skoro w ostatni dzień wychodzi to nic wtedy nie zrobi, a jej tata nie będzie zachowywał się jak ochroniarz.
-Tak, będę wtedy twoim tak jakby ochroniarzem. W szkole też będę chronił ciebie i młodego Malfoy'a, bo...- Nie dokończył, bo Hermiona zakrztusiła się kawałkiem pieczonego kurczaka słysząc jego słowa. Po co on chce mnie chronić nawet w szkole? Dlaczego on chce mieć oko na Malfoy'a? Przecież będziemy- pomyślała z goryczą- w bezpiecznym miejscu, gdzie Dumbledore wie o wszystkim i nie da zrobić nikomu krzywdy! Severus widząc, że jego córka się krztusi natychmiast zaczął ją niezdarnie klepać po plecach, nie chcąc, żeby mu teraz zeszła. Gdy już przestała kaszleć napiła się soku i spojrzała na niego pytającym wzrokiem.- Oj no bo, przecież on jest synem Lucjusza, a moim chrześniakiem. Myślisz, że pozwolę mu tak sobie chodzić po szkole, kiedy jego niebezpieczny ojciec jest na wolności? Naprawdę? To się myliłaś.- Słysząc ostatnie słowa przewróciła oczami.
Tak teraz siedziała na leżaku myśląc o tym wszystkim nie zauważyła, że jej ojciec wyszedł z domu z różdżką w ręce i kierował się w jej stronę. Gdy był już wystarczająco blisko czekał, aż odwróci się do niego, ale ona tego nie zrobiła, więc popatrzył na nią. Miała wzrok utkwiony w wodzie i widać było, że myśli i nie zważa na otaczający ją świat. Chrząknął, ale nie zareagowała. Kaszlnął, znowu nic. Powiedział do niej "Hermiono", znów nie zwróciła na niego uwagi. Szturchnął ją w ramie i wtedy zareagowała. Wystraszyła się i cicho krzyknęła łapiąc się za serce, odwróciła się do niego i powiedziała mu dalej lekko wystraszonym głosem:
-Dlaczego mnie wystraszyłeś? Mogłeś mnie zawołać. Mogłam zawału przez ciebie dostać.- Dalej się trzymała za serce.
-Mówiłem, chrząkałem, kaszlałem, ale nie reagowałaś, więc cię szturchnąłem i podziałało.- Powiedział uśmiechając się wrednie.- Ale koniec o tym. Zapomniałem ci powiedzieć o czymś co cię zainteresuje, a zrobiłem to przed twoją adopcją.- Powiedział patrząc gdzieś za nią.- Więc...
-Nie zaczyna się zdania od "więc".- Przerwała mu, a on tego nie lubił. Spojrzał na nią i cicho warknął.
-NO WIĘC, chodzi o to, że zmieniłem ci twój wygląd.- Patrzył na nią jakby miał doczynienia ze smokiem.- I wyglądasz trochę inaczej.
-Sama to teraz wywnioskowałam.- Warknęła w jego stronę i powiedziała.- Ciekawe co jeszcze się dowiem o sobie. Hmmm?
-Już niczego. Chyba- Gdy powiedział ostatnie słowo spojrzała na niego wzrokiem, którego sam bazyliszek by się nie powstydził.- Chcesz już, żebym odwrócił zaklęcie?- Zapytał niecierpliwie, po chwili dodając.- Mam nadzieję, że będziesz wyglądać jak matka, po mnie masz cechy charakteru i...- Nie dokończył, bo znów mu przerwała, kolejny raz dzisiaj.
-Dobra mów już to zaklęcie, bo przysięgam na Hogwart, że zaraz ci coś uszkodzę.- Gdyby wzrok mógł zabijać jej tata leżał by już martwy na posadzce.
-No dobra już.- Powiedział podniósł różdżkę i wypowiedział zaklęcie.- Reditum species*.- Wyszeptał i patrzył jak ciało jego córki spowija bladoniebieska mgła, zatrzymuje się przy jej sercu i wnika w nią, zmieniając natychmiastowo wygląd.- O matko!- Krzyknął Severus patrząc na Hermionę. Otóż...- Nie wiem jak to możliwe i czy w ogóle możliwe, ale nie wyglądasz jak swoja matka, bardziej podobna jesteś do mamy twojej mamy, czyli swojej babci...

ROZDZIAŁ CHRONIONY PRAWAMI AUTORSKIMI!
___________________________________________________________________________________
*Reditum specieszaklęcie wymyślone przeze mnie na potrzeby opowiadania. Tł. na polski to Powrót wyglądu. I nie wpisujcie w tłumacza, bo źle wam przetłumaczy, no przynajmniej mi źle przetłumaczył na polski.
Jak działa zaklęcie?
Pojawia się bladoniebieska mgła i wiruje koło osoby, która ma mieć przywrócony wygląd i zatrzymuje się na linii serca, zbiera się w jedno i wnika w serce, a wygląd natychmiast się zmienia. Tak wiem jestem genialna :D

___________________________________________________________________________________
Rozdział się podobał? Pozostaw komentarz, co o tym myślisz.
Chyba was zszokowała ostatnia linijka? Tak miało być! Opis w wyglądu Herm będzie przyszłym rozdziale. Czemu? Bo jeszcze nie wiem, jaki to ma być wygląd.
A co do Lucka, to będzie ciekawie, bardzo ciekawie.
Nowy spróbuję napisać do końca tygodnia i go wstawić. I nie będzie długi, jeśli mam go dodać mniej więcej w sobotę. Przypuszczam, że będzie podobnej długości co do rozdziału 9, ale będą częściej i w wakacje wrócą do szkoły (TAK TYLKO PRZYPUSZCZAM, ŻE W NASZE WAKACJE ONI WRÓCĄ DO HOGWARTU)
No pozdrawiam was i liczę na komentarze!

ROZDZIAŁ CHRONIONY PRAWAMI AUTORSKIMI

piątek, 26 czerwca 2015

WAKACJE, WAKACJE!

Z okazji końca roku piszę ten post.
Życzę wam niezapomnianych przygód przez te dwa miesiące, bawcie się bezpiecznie, i wróćcie cali do szkoły po wakacjach. 
A teraz do tych co kończą gimnazjum:
Właśnie wkraczamy w życie szkół ponadgimnazjalnych i żegnamy się z ludźmi, z którymi spędziliśmy 3 wspaniałe lata. Ja mam nadzieję, że jeszcze się spotkam kiedyś z moją kochaną klasą :* bo jednak wszyscy w głębi duszy będziemy za sobą tęsknić.  Mam nadzieję, że macie wybrane szkoły, bo ja tak. Dzisiaj tam byłam :D
O rozdziale:
Nie wiem kiedy się pojawi. Miałam go dodać dzisiaj tak na koniec roku, ale nie zdążyłam go napisać :(, więc powinnam go skończyć do końca przyszłego tygodnia. Heh mam nadzieję, że w wakacje będę dodawać częściej rozdziały, i że będą dłuższe :D
A tutaj macie zdjęcie moich wyników z egzaminu. Zdjęcia świadectwa wam nie wkleję, bo nie chcę, chyba, że będziecie chcieć, to może się zastanowię. 



poniedziałek, 8 czerwca 2015

Rozdział 9

___________________________________________________________________________________WITAM WSZYSTKICH SERDECZNIE.
PO MOJEJ DOŚĆ DŁUGIEJ NIEOBECNOŚCI PRZYCHODZĘ DO WAS Z ROZDZIAŁEM 9. WEDŁUG MNIE DUŻO SIĘ TU DZIEJE. I MAM NADZIEJĘ, ŻE AKCJA NIE DZIEJĘ SIĘ ZA SZYBKO. :D 
KOLEJNY PRZEWIDUJĘ NA KONIEC ROKU, JESZCZE NIE WIEM, CZY UDA MI SIĘ GO NAPISAĆ, PONIEWAŻ MAM TERAZ DUŻO POPRAW I JESZCZE CZEKAJĄ NA MOJĄ KLASĘ I M.IN. MNIE PRZYGOTOWANIA NA KONIEC ROKU! :D
____________________
ROZDZIAŁ TAK JAK I INNE JEST ZBETOWANY I ZAPRASZAM DO CZYTANIA
__________________________________________________________________________________
-Lucjusz Malfoy wychodzi z Azkabanu pod koniec sierpnia.
Wszyscy spojrzeli na niego zaskoczeni. Po dotarciu do nich tych słów byli przerażeni, a najbardziej Hermiona. Patrzyła na swojego ojca wielkimi oczami. Nie mogła się okłamywać. Severus spojrzał na nią i podszedł do niej. Zaczął się jej przyglądać badawczym wzrokiem. Ona dalej patrzyła pustym już wzrokiem na miejsce, gdzie przed chwilą stał jej ojciec. Nie mogła uwierzyć w to, co się dzieje. Jak on może wyjść po tym wszystkim co zrobił? Przeszło jej przez myśl. W pewnym momencie ktoś ją przytulił. Spojrzała na osobę, która ją tuliła i była nią Pansy. Panna Parkinson widząc swoją koleżankę w takim stanie postanowiła ją pocieszyć. Ona z Astorią chciały się z nią nawet zaprzyjaźnić, ale wiedziały, że to może potrwać. Siedziały tak przytulone do siebie i nikt nic nie mówił. Nawet Blaise wiedział jak sytuacja jest poważna i domyślił się, że jego żarty i ogólnie jakiekolwiek słowa są teraz zbędne. Trwali w takiej ciszy przez jakiś czas, aż w pewnym momencie odezwał się cichutki głosik.
-Ale czemu on wychodzi?- Głos ten należał do panny Snape, która chciała się dowiedzieć wszystkiego za wszelką cenę. Wiedziała, że ten człowiek jest nieobliczalny, zwłaszcza, że to ona się przyczyniła do jego osadzenia w Azkabanie. 
-Gdyż to Malfoy.- Na jej pytanie odpowiedział nie kto inny jak Draco. Myślała, że wyjaśni jej tą całą sytuację ojciec, ale ten tylko cały czas patrzył na nią. Jego twarz jak i oczy nie wyrażały nic.- Myślałaś, że on spędzi tam resztę życia? Haha, jeśli tak to się myliłaś, naiwniaczko.- Ostatnie słowo spowodowało, że ożywiła się od razu. Podziałało to na nią jak kubeł lodowatej wody. Jak on może tak mówić o własnym ojcu? I czemu nazwał mnie naiwniaczką? Na to pierwsze znała odpowiedź, otóż Draco nienawidził swojego ojca za to co zrobił. Najchętniej by go zabił, tak jak on zabił jego matkę. Tak. Lucjusz Malfoy zabił swoją żonę. Jak to zrobił? Upił się i zaczął rozwalać salon, w którym pił trunek. Narcyza, gdy tylko usłyszała hałasy pobiegła w miejsce, skąd dochodziły i, aż stanęła w miejscu. Pomieszczenie nie przypominało już salonu. Lucjusz, gdy wyczuł na sobie wzrok żony odwrócił się w jej stronę i uśmiechnął się przebiegle. Pani Malfoy widząc ten uśmiech, zbladła. Dużo razy widywała go na ustach męża, za każdym razem, gdy miał ochotę na wyżycie się. (Domyślcie się o co chodzi. Ja takich rzeczy opisywać nie umiem, ale się nauczę) Tym razem poszło trochę za daleko i Narcyza przez to zemdlała. Lucjusz nie wiedział o co chodzi zaczął nią potrząsać, ale nic się nie stało. Sprawdził puls. Był ledwo wyczuwalny. Nie obchodziło go co się z nią stanie. Wrócił do przerwanej czynności i gdy skończy zszedł z niej i wtedy zobaczył, że jej usta są sine, a ciało zimne jak u trupa. Sprawdził jeszcze raz czy żyje. Miał nadzieję, że tak, ale nadzieja matką głupich. Nie wyczuł nic. Ubrał Narcyzę w pośpiechu i wyszedł z pokoju, a później z domu, żeby wytrzeźwieć. Draco wrócił jakieś dwadzieścia minut po wyjścia ojca i wszedł do salonu, zobaczył to co matka. Zaczął ją wołać, ale nikt się nie odezwał. Poszedł jej szukać, a gdy znalazł przeżył szok. Później poszedł do Ministerstwa Magii, gdzie złożył pozew w sprawie ojca, potem odbył się proces i Lucjusz Malfoy został skazany na dożywocie. Nie wiedział, że to jego syn doniósł na niego, na własnego ojca. (Ale wróćmy do tego co się dzieje u Hermiony) Siedziała dalej przytulona, ale zamiast odczuwać strach i przerażenie, to czuła jak złość ogarnia ją całą. Wkurzyła się na Malfoy'a. W pewnym momencie ziemia zaczęła się trząść i nikt nie wiedział co się dzieje. Spanikowani spojrzeli po sobie, a następnie na Hermionę. Szybko się uspokoiła i trzęsienie ustało. Hermiona ze złości przeszła znów na przerażenie. Już nie obchodziło ją to, że Malfoy nazwał ją naiwniaczką. Teraz liczyło się to co stało się tu. Skąd to trzęsienie ziemi? Przeszło nastolatce przez myśl. Spojrzała na wszystkich, oni patrzyli na nią w szoku, a Severus w niedowierzaniu. 
-Tato co to było?- Spytała, bo czuła, że on zna odpowiedź i nie pomyliła się.
-Za mną.- Powiedział sucho i wyszedł. Teraz czuła się tak jak wtedy, gdy dowiedziała się, że on jest jej tatą. Wyszła za nim z pomieszczenia zostawiając dalej zszokowanych kolegów w tym samym miejscu, co stali i udali się do gabinetu Snape'a.
-Możesz mi powiedzieć co tu się, do cholery, dzieje?
-Uważaj na słownictwo, moja droga.- Upomniał ją, a ona cicho przeprosiła.- Hermiono, chodzi o to, że twoja matka pochodziła z potężnego rodu czarodziejskiego.
-Była wilą?- Przerwała mu, a on zrobił niezadowoloną minę.
-Nie, nie była wilą. Przecież mówię, że pochodziła z potężnego i starego rodu, czyli nie była wilą, bo one nie za bardzo lubię się z nami, czarodziejami.
-O starym nie wspominałeś.- Powiedziała, a on warknął, oparł ręce na biurku, pochylił się nad nim i spojrzał w oczy swojej córki.
-Będziesz cicho, czy mam na ciebie rzucić Silencio?- Spytał, a gdy zaprzeczyła, kontynuował.- W tym rodzie, od wieków kobiety panowały nad jednym z żywiołów. Twoja prababka Gabriela panowała nad powietrzem, twoja babka Jadwiga nad ogniem, a Tatiana twoja matka nad wodą, a ty jak widać będziesz panowała nad ziemią.
-Skąd wiesz, że tak to było, i skąd wiesz jak moi przodkowie mieli na imię?- Zdawała pytania Hermiona, bo nie wiedziała skąd jej tata wie, że akurat tak jej babka i prababka miała na imię.
-Ponieważ, twoja matka dużo wspominała o nich i zapamiętałem jak się nazywają. A skąd wiem, że taka jest kolejność żywiołów? Było tak od wieków, i nic nie wskazuje na zmianę.- Powiedział poważnie i patrzył na nią, czekając na jej odpowiedź.
-Aha.- Powiedziała tylko tyle i wstała, żeby wyjść z jego gabinetu i wrócić do siebie. Kiedy była już przy drzwiach zatrzymał ją głos ojca:
-Dalej jesteś na mnie obrażona?
-Tak.- Spojrzała na niego, a on przytaknął i powiedział, gdy już otworzyła drzwi:
-Cofam ci szlaban, tylko się już nie bocz na mnie.- Hermiona zszokowana odwróciła się do ojca i spojrzała na niego.
-Co powiedziałeś?
-Niedowierzanie jak u matki.- Pokręcił z niedowierzaniem głową.- Powiedziałem, że cofam szlaban.- Tu zaśmiał się po ślizgońsku, że jego Wiem-To-Wszystko córka straciła głos. Ona zaś za to stała i patrzyła na ojca jak na idiotę, bo myślała, że ten zaraz powie jej, że żartuje, ale nic na to nie wskazywało.
-Dzięki.- Powiedziała tylko, uśmiechnęła się do niego szczerze i wyszła cicho zamykając drzwi. Poszła do siebie opowiedzieć wszystko czego się dowiedziała swoim nowym kolegom i koleżankom.




Lucjusz Malfoy siedział na swoim małym łóżku i omiótł po raz setny dzisiaj celę, w której się znajdował. Małe pomieszczenie, w którym znajdowało się tylko łóżko a nad nim małe okno, później uśmiechnął się w przestrzeń, że za ponad pół miesiąca wyjdzie z tej obskurnej celi i będzie mógł zemścić się na Złotej Trójcy, za umieszczenie go tutaj, a Dracona za nieposłuszeństwo. Po dwóch dniach pobytu w Azkabanie dowiedział się kto na niego doniósł. Jego własny syn! Musiał się na nim zemścić, po prostu musiał. Nikt nie będzie robił czegoś takiego, przeciwko niemu. Już miał w głowie zarys planu zemsty.

ROZDZIAŁ CHRONIONY PRAWAMI AUTORSKIMI
___________________________________________________________________________________
PODOBAŁO SIĘ? TO SKOMENTUJ. ZASADA CZYTAM=KOMENTUJĘ JEST WSKAZANA. POD POPRZEDNIM ROZDZIAŁEM NIE POJAWIŁ SIĘ ŻADEN KOMENTARZ, HMMM... NO CÓŻ NIE ZAWSZE MOŻNA MIEĆ WSZYSTKO, ALE PROSZĘ SKOMENTUJCIE. A ANONIMOM DZIĘKUJĘ, ŻE SIĘ PODPISUJĄ. PRZYNAJMNIEJ WIEM, ŻE MASZ IMIĘ ;)
TEN ROZDZIAŁ JEST GOTOWY JUŻ OD SOBOTY, ALE NIE MIAŁAM CZASU DO PUBLIKOWAĆ. CHCIAŁAM GO DODAĆ NA DZIEŃ DZIECKA, ALE NIE WYSZŁO. TO BYŁO TYDZIEŃ TEMU, WIĘC MOŻNA TO POTRAKTOWAĆ JAKO (BARDZO) SPÓŹNIONY PREZENT.
POZDRAWIAM,
miodek xdd



ROZDZIAŁ STRZEŻONY PRAWAMI AUTORSKIMI.

środa, 20 maja 2015

BARDZO WAŻNA INFORMACJA (#3)!!! PRZECZYTAĆ KONIECZNIE

OSTATNIO POD POSTAMI NA JEDNYM Z BLOGÓW (NIE POWIEM KTÓRYM), KTÓRY CZYTAM ZOBACZYŁAM, ŻE KTOŚ KOPIUJE PRACE TEJŻE AUTORKI NA SWOJEGO BLOGA. BYŁ LINK I RZECZYWIŚCIE TO PRAWDA. 
SPRAWA WYGLĄDA DOKŁADNIE TAK:
DZIEWCZYNA PISZE SOBIE HISTORIĘ I MINIATURKI, A POD POSTAMI KOMENTARZE, ŻE KTOŚ KOPIJE JEJ TEKST, DODAJE LINK. WESZŁAM NA TO I WSZYSTKO JEST PRAWIE TAKIE SAMO (TYLKO CZASEM IMIONA I KOŃCÓWKA SIĘ ZMIENIA I TYLKO TYLE). TAK WIĘC INFORMUJĘ WAS, ŻE MOJE ROZDZIAŁY ŁĄCZNIE Z OPISEM BOHATERÓW Z PROLOGIEM I INFORMACJAMI SĄ STRZEŻONE PRAWAMI AUTORSKIMI. NIE CHCĘ POTEM SIĘ DENERWOWAĆ PRZEZ TAKICH LUDZI, WIĘC NAWET JEŚLI KTOŚ POMIMO TEJ INFORMACJI ZNAJDZIE NA JAKIMŚ BLOGU COKOLWIEK ŚCIĄGNIĘTEGO Z MOJEJ HISTORII PROSZĘ O POINFORMOWANIE MNIE W KOMENTARZU. 
PLAGIAT JEST KARALNY.
CO GROZI ZA PLAGIAT? OTÓŻ TO:

  • GRZYWNA
  • OGRANICZENIE WOLNOŚCI
  • POZBAWIENIE WOLNOŚCI DO LAT 3
I NIE PISZĘ TEGO TAK SOBIE, TYLKO ŻEBYŚCIE WIEDZIELI, ŻE NIE CHCĘ TAKICH SYTUACJI Z KRADZIEŻAMI MOJEJ PRACY, BO POMIMO IŻ DOPIERO ZACZYNAM PISAĆ TO BARDZO SIĘ STARAM I NIE CHCĘ, ŻEBY MOJE NP 2 TYGODNIE KTOŚ SOBIE WZIĄŁ I ZMIENIŁ KILKA RZECZY W 2 MINUTY I OPUBLIKOWANIE TEGO. 


WKURZONA TAKIM ZACHOWANIEM I PROSZĄCA O UCZCIWOŚĆ miodek xdd


NO A TERAZ WSZYSTKICH WAS SERDECZNIE POZDRAWIAM.



INFORMACJA STRZEŻONA PRAWAMI AUTORSKIMI

niedziela, 17 maja 2015

Rozdział 8

Rozdział 8 już jest. Dałam radę go napisać :D jestem dumna z siebie, ale bardziej z was za tę cierpliwość <3 naprawdę to doceniam i kocham was wszystkich :* A i jest jeszcze mała, ale zawsze coś zmiana w zakładce "Bohaterowie", spójrzcie tam, a jak nie zobaczycie różnicy napiszcie mi w komentarzu, albo mail'a.
__________________________________________________________________________________

                                                                               ROZDZIAŁ DEDYKUJĘ, WAM WSZYSTKIM
                                                       A SZCZEGÓLNIE MOJEJ BECIE I PRZYJACIÓŁCE,     
                                                KTÓRA BYŁA ZE MNĄ. TAK NATI TO DO CIEBIE :*

Minęły kolejne dwa tygodnie, w których Hermiona unikała ojca jak ognia. Mimo, iż jadła z nim posiłki nie odzywała się do niego. Nie chciała, a może nie mogła. W tym czasie przychodziły też Astoria i Pansy co kończyło się kłótniami Herm z ojcem. Dziewczyna też często widywała Draco. Przychodził z jej koleżankami.
Pewnego wieczora po kolacji Hermiona była w kuchni po sok kiedy nagle przyszedł jej tata. Spojrzeli na siebie on chciał jej coś powiedzieć, ale przerwał mu dzwonek do drzwi. Zaklął cicho pod nosem i poszedł wpuścić gościa, którym jak się okazało był młody Malfoy z Pan i As, ale ale też z Blaise'm i Teo. Severus i Hermiona zdziwili się widząc dwóch chłopaków w drzwiach, ale zdziwienie nie trwało długo, gdyż Blaise wszedł do środka bez słowa z głupim uśmieszkiem i powiedział:
-Hermionko kochanie jak ja cię długo nie widziałem!- Podszedł do śmiejącej się dziewczyny i wziął ją w ramiona i zakręcił się z nią dookoła. Wszyscy zaczęli się śmiać, ale nie Severus który patrzył z żądzą mordu w oczach na swojego ucznia, który dalej trzymał jego córkę w ramionach. Spojrzał po reszcie zebranych i zauważył, że nie tylko on się nie śmieje.
Draco stał z beznamiętnym wyrazem twarzy. Widać było że nie jest zadowolony z tego widoku ale nie wiedział czemu.
Hermiona w końcu wyplątała się z objęć kolegi i zaczęła się witać resztą. Zatrzymała się na Malfoy'u. On spojrzał na nią i powiedział:
-Cześć.
-Witaj.- Odpowiedziała tym samym lodowatym tonem co on, ale nie spuścili z siebie wzroku. Patrzyli tak sobie w oczy dopóki nie usłyszeli czyjegoś chrząknięcia, które wydał Severus.
-Hermiono weź gości do siebie, a ja porozmawiam z Draco.- Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko skinęła głową i poprowadziła czwórkę kolegów na górę do pokoju.
Severus zwrócił się do Draco:
-Po co przyszedłeś?
-Chodź nie będziemy rozmawiać o tym tutaj.- Powiedział po czym bez słowa ruszył do gabinetu swojego opiekuna. Gdy był już na miejscu usiadł na fotelu na przeciwko biurka. Severus zajął fotel naprzeciwko swojego ucznia.
-Tak, więc mów. Co się stało, że przyszedłeś o tej porze?- Zapytał przywołując do siebie butelkę z Whiskey i dwie szklanki. Rozlał alkohol do naczyń i podał jedno z nich Draconowi, a z drugiej sam upił łyk.
-Dobrze wiesz, że zostałem uniewinniony z zarzutów o śmiercieżerstwo, i także doskonale wiesz, że mój ojciec dostał wyrok dożywocia.- Severus patrzył z zaciekawieniem na Draco. Wiedział, że jest mu niewygodnie o tym mówić.- Ma pieniądze, władzę, czyli wszystko. Pociągnął za kilka sznurków, ktoś mu wisiał przysługę, wydał sporą sumę pieniędzy i w taki oto sposób został uniewinniony, a swoje akta zniszczył. Już nikt mu nie może nic udowodnić, bo albo nie żyje, albo został poddany torturom.- Snape wyszczerzył oczy ze zdziwienia, ale słuchał dalej:- Mój ojciec zostanie wypuszczony z Azkabanu w ostatni tydzień wakacji.
Lucjusz Malfoy był najbliższym sługą Czarnego Pana i mężem Narcyzy Malfoy z domu Black. Gdy wszedł w szeregi Voldemorta, zabił więcej ludzi niż sama Bellatrix Lestrange. Po wojnie o Hogwart został skazany na dożywocie, ale nie chciał tam spędzić swojego życia, tak więc wychodzi za pomocą pieniędzy i ludzi, którzy wiszą mu przysługę. Do więzienia trafił przez rozbitą już Złotą Trójcę.
-No to pięknie.- Tylko tyle zdołał powiedzieć Severus. Draco słysząc co powiedział, zaśmiał się cicho.
-Tak. Pięknie.- Powtórzył i spojrzał na niego poważnie.- Ale ty wiesz, że on został uwięziony przez między innymi Twoją córkę?- Snape, gdy usłyszał co powiedział jego chrześniak zachłysnął się pitą Whiskey i popatrzył na niego z przerażeniem. Wiedział, że jak Lucjusz wyjdzie na wolność Hermiona będzie w wielkim niebezpieczeństwie.



-Hermionko masz tu jakiś alkohol? Najlepiej Ognistą?- Panna Snape zaśmiała się i podeszła do szafki nocnej i wyciągnęła z niej butelkę po czym położyła ją na łóżku i przywołała pięć szklanek. Gdy każdy trzymał napełnione alkoholem naczynie spytała:
-Blaise możesz przestać do mnie mówić "Hermionko"?
-Ale czemu?- Spytał z mną zbitego psiaka.
-Bo mnie tym wkurzasz.- Odpowiedziała patrząc mu w oczy.
-Dobrze, mała.- Powiedział z przebiegłym uśmiechem ślizgon.
-Blaise.- Rzuciła ostrzegawczo.
-Oj, no dobrze, kocie.- Mówił dalej, wkurzając coraz bardziej tym dziewczynę.
-Zabini!- Krzyknęła na cały pokój Hermiona, a reszta, która przysłuchiwała się tej wymianie zdań niewytrzymała i wybuchła śmiechem. Panna Snape spojrzała na nich z pod byka co rozśmieszyło ich jeszcze bardziej, a najgłośniej słychać było Blaise'a. Hermiona w tym momencie cieszyła się, że dała na pokój zaklęcia wyciszające.
Po chwili, gdy wszyscy się już w miarę ogarnęli, rozpoczęli w miarę normalną. Czemu w miarę? Ponieważ Zabini cięgle się wygłupiał i wszystkich dookoła rozśmieszał. Ta rozmowa trwała, by dłużej, lecz do jej pokoju wpadł przerażony Severus, który wywołał nie małe zdziwienie. Kto by przypuszczał, że zobaczy kiedykolwiek przerażonego samego Severusa Snape? Zaraz za nim do pokoju wszedł Draco z przepraszającym (co?) wyrazem twarzy. Teraz to już wszyscy zaczęli się bać, że obaj mężczyźni mają coś z głowami nie tak. Ich rozmyślania przerwał ojciec dziewczyny:
-Lucjusz Malfoy wychodzi z Azkabanu pod koniec sierpnia.

__________________________________________________________________________________
Tak wiem, że mój blog nie jest idealny, ale czy ideały istnieją. Ostatnio naczytałam się, że tworzenie z Hermiony czysto-krwistej to dno. Więc pytam, czy dla was to jest beznadziejne czy nie. Chcecie dalej czytać tą historię? (mam pomysł na ciąg dalszy tego ;) )  Tylko szczerze proszę.


__________________________________________________________________________________
A teraz, rozdział się podobał?
Mam nadzieję, że tak. I wiem, że może was wkurzyć zakończenie, ale tak chciałam zakończyć ten rozdział :D.
Zasada dalej obowiązuje:
                                                         CZYTASZ=KOMENTUJESZ

Proszę o komentarze, miłe nie miłe wszystkie przyjmę, nawet rady co do pisania ;)
Nie wiem czy wszyscy zauważyli, ale przed tą notką pojawiła się informacja nr 2, w której zadałam wam dwa pytania:

1) Czy podoba wam się wystrój bloga? Szczerze proszę.
2) Chcecie jakąś miniaturkę?

No i odpowiedzcie na te dwa proste pytania ;)


ROZDZIAŁ STRZEŻONY PRAWAMI AUTORSKIMI