środa, 18 maja 2016

Rozdział 13

SZUKAM BETY!
JEŚLI JESTEŚ CHĘTNA/Y NAPISZ W KOMENTARZU, ALBO W WIADOMOŚCI PRYWATNEJ NA GMAIL'U.

Rano Hermiona obudziła się wypoczęta i gotowa na nowy dzień. Wstała i spojrzała na zegarek. Była siódma, a śniadanie zaczynało się o dziewiątej. Dziewczyna podeszła do szafy i wyciągnęła z jednej z szufladek bieliznę w kolorze błękitu, a z wieszaka zdjęła swoją szatę i poszła do łazienki. Najpierw wzięła szybki prysznic. Gdy wyszła z kabiny założyła na siebie biały puchowy ręcznik, a mokre włosy zostawiła luzem. Podeszła do lustra i umyła zęby, a następnie z szafki pod umywalką wyciągnęła swoją kosmetyczkę. Na początku na twarz rozsmarowała krem nawilżający. Poczekała aż wchłonie, a później zaczęła się malować. Nałożyła małą warstwę podkładu i pudru, oczy pomalowała beżowym cieniem, a rzęsy dokładnie wytuszowała. Usta pomalowała bladoróżową szminką. Później wzięła różdżkę i wysuszyła włosy, a ciało dokładnie osuszyła ręcznikiem i zaczęła się ubierać. Gdy już miała koszulę na sobie, popsikała się swoim ulubionym perfumem i założyła krawat i szatę, a różdżkę schowała do wewnętrznej kieszeni szaty. Wyszła i zdziwiona zauważyła, że dziewczyny jeszcze śpią, a była już siódma czterdzieści pięć, więc Hermiona wyciągnęła magiczny patyk i wycelowała w Pansy i wyszeptała:
-Aquamenti.- I tak przesuwała w powietrzu różdżką od Parkinson do Greengrass. Obie zaczęły piszczeć i spadły z łóżek od razu stając na nogi. Hermiona przerwała zaklęcie śmiejąc się głośno.
-Powaliło cię?!- Wrzasnęła ostro wkurzona na przyjaciółkę Astoria.
-Normalna jesteś?!- Dołączyła się Pansy.
-Oj no, przepraszam. Nie wstawałyście, a dzisiaj mamy lekcje, a za godzinę jest śniadanie, i tylko taki sposób przyszedł mi do głowy.- Powiedziała z niewinnym uśmiechem panna Snape.
-Jesteś okropna.- Stwierdziła panna Greengrass, ale zaraz wykrzyknęła:- Za godzinę?!- I podbiegła do szafy, a zaraz potem do łazienki.
Hermiona została sama w pokoju z Pansy i zaczęły rozmawiać:
-Ciekawe kto nas będzie uczył Obrony Przed Czarną Magią.- Zastanawiała się Parkinson osuszając swoje łóżko po szaleńczym pomyśle przyjaciółki.
-Też jestem tego ciekawa.- Odpowiedziała Hermiona pakując do czarnej torebki książki, pergamin, kałamarz, pióro i kilka zeszytów.- Tata nic nie chciał powiedzieć, ale wiem, że on nas będzie uczył.- Skończyła się pakować i podeszła do swojej nocnej szafki, otworzyła ją i wyjęła z niej pudełko z biżuterią. Na szyję zawiesiła złoty naszyjnik jej biologicznej matki, którą dał jej tata w wakacje. Przedstawiał on złoty kwiatuszek, a w jego środku był mały diamencik, a w komplecie była złota bransoletka.
W chwili gdy zapięła na ręce biżuterie wyszła gotowa do wyjścia Astoria, a na jej miejsce wbiegła Pansy. Hermiona mając jeszcze chwilę czasu, zaczesała włosy w koński ogon, a wokół gumki oplotła warkocza i spięła go wsuwką. Parę chwil potem razem z przyjaciółkami poszły na śniadanie. Po drodze spotkały chłopaków i całą szóstką poszli do Wielkiej Sali. Gdy Hermiona weszła do środka wszyscy ucichli i spojrzeli na nią. Hermiona nic sobie z tego nie robiąc poszła do stołu Slytherinu i usiadła pomiędzy przyjaciółkami a chłopcy na przeciwko nich z czego panna Snape ze swojego miejsca widziała swoich przyjaciół z Gryffindoru i pomachała do nich z uśmiechem ręką. Później zaczęła jeść i w między czasie rozmawiała z Pansy i Astorią. W pewnym momencie wstał Dumbledore i powiedział:
-Witam was wszystkich w pierwszym dniu szkoły. Za chwilę dostaniecie plany lekcji od opiekunów waszych domów ale najpierw przedstawię wam nowego nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią, Katherine Smith. 
Do sali weszła elegancko ubrana starsza kobieta, wyglądała na najwyżej czterdzieści lat. Miała na sobie ubraną szmaragdową szatę, przewieszoną przez ramię czarną torebkę. Bluzka była koloru czarnego tak samo jak dżinsy i szpilki na wysokim obcasie. Twarz miała pokrytą delikatnym makijażem, a włosy miała koloru blond. Szła dostojnie do stołu nauczycielskiego, aby usiąść pomiędzy profesor McGonagall, a profesorem Snape'm. 
-Pani Smith będzie uczyć klasy od pierwszej do czwartej z tego powodu, że po wojnie jest dużo więcej uczniów do zdania SUM-ów i OWUTEM-ów i profesor Snape miałby za dużo na głowie, więc postanowiliśmy to rozwiązać tak. A teraz opiekunowie waszych domów rozdadzą wam wasze plany lekcji.- Dyrektor zakończył swoje przemówienie i usiadł na swoje miejsce.
Czwórka nauczycieli wstała i podeszła do swoich podopiecznych rozdając im ich plany lekcji.
-Dobrze, że tak zrobili z tymi lekcjami, bo tata chyba by oszalał ucząc wszystkie klasy Eliksirów i Obrony Przed Czarną Magią.- Powiedziała Hermiona do przyjaciół, którzy w spokoju jedli śniadanie.
-A właściwie to czemu Slughorn nie uczy już Eliksirów?- Zapytała Pansy.
-Ojciec mi powiedział, że podobno oszalał po wojnie i jest na oddziale psychiatrycznym w Św. Mungu w tej samej sali co Lokhart.- Odpowiedziała przyjaciółce panna Snape.
-Podobno w ogóle nie wyjdzie ze szpitala.- Dopowiedział profesor Snape dając im swoje plany lekcji. Hermiona spojrzała na niego ze zdziwieniem.- No co? Tak powiedzieli lekarze dyrektorowi, a on nam. Nie rozmawiajcie o Slughornie nigdy więcej, dobrze?- Ostatnie zdanie powiedział szeptem do nich i poszedł dalej rozdawać plany lekcji.
-Ciekawe czemu mamy o nim nie rozmawiać.- Zastanawiał się na głos Draco na co wszyscy mu przytaknęli. Po chwili jednak wszyscy zgodnie wzruszyli ramionami i zaczęli czytać swoje plany.
Plan Hermiony:

Godziny      Poniedziałek           Wtorek                 Środa                       Czwartek              Piątek            

8.00-9.00                                                                  ŚNIADANIE

9.10-9.55      Zaklęcia               Starożytne Runy     Historia Magii          WF                     Zaklęcia
                     (Slyth i Gryff)      (Slyth i Gryff)         (Slyth i Gryff)      (Slyth i Gryff)    (Slyth i Gryff)  
10.05.10.50   Zielarstwo            Numerologia         Historia Magii         WF                  Transmutacja
                      (Slyth i Gryff)       (Slyth i Gryff)       (Slyth i Gryff)      (Slyth i Gryff)    (Slyth i Gryff)
11.00-11.45   ----------------        Eliksiry                 Wróżbiarstwo         ONMS              OPCM
                                             (Slyth i Gryff)       (Slyth i Gryff)      (Slyth i Gryff)     (Slyth i Gryff)
11.55-12.40  ONMS*                  Numerologia        ------------------     ONMS                Eliksiry
                     (Slyth i Gryff)  (Slyth i Gryff)                                   (Slyth i Gryff)     (Slyth i Gryff)

12.40-13.10                                                               OBIAD


13.10-13.55  Historia Magii        Transmutacja          ---------------           OPCM                -------------
                     (Slyth i Gryff)         (Slyth i Gryff)                                   (Slyth i Gryff)
14.00-14.45  OPCM                     -----------------                                       Eliksiry               -------------
                     (Slyth i Gryff)                                                                (Slyth i Gryff)
14.50-15.35  Numerologia           -----------------                                    Eliksiry             Wróżbiarstwo
                (Slyth i Gryff)                                                                   (Slyth i Gryff)   (Slyth i Gryff)
15.40-16.25                                 Historia Magii                                      WF
                                                     (Slyth i Gryff)                                       (Slyth i Gryff

Gdy Hermiona przeanalizowała swój plan zauważyła, że w środę ma tylko trzy lekcje, co ją zdziwiło przecież to ostatnia klasa i powinni mieć dużo zajęć, ale po chwili doszła do wniosku, że nie będzie się sprzeczać, przynajmniej ma krótko lekcje. Ale kiedy dziewczyna spojrzała jakie ją czekają jutro lekcje to się załamała. Dwie godziny nudy i godzina słuchania tych bzdur, w które wierzą Lavender i Parvati. Westchnęła i popatrzyła na plany przyjaciółek. Miały dokładnie te same lekcje z czego wszystkie trzy były prze szczęśliwe. Z uśmiechami na ustach dokończyły śniadanie i poszły na pierwszą w tym roku lekcje, czyli Starożytne Runy. Okazało się, że chłopcy też mają te lekcje i w szóstkę poszli pod klasę czekając na nauczyciela. Po chwili drzwi do sali otworzyła im Bathsheda Babbling i usiadła przy swoim biurku. Hermiona usiadła z Pansy,  Astoria z Teodorem, a Draco z Blaise'm. Kiedy pani profesor zobaczyła jak usiedli wstała i zaczęła mówić;
- W tym roku będziecie siedzieć inaczej, z tego względu, że chcę zobaczyć ja będziecie sobie radzić w takim ułożeniu. Tak więc...- i zaczęła ich rozsadzać. Pansy siedziała z Zabinim, a Astoria z Notte'm, teraz przyszłą kolej na nią.- Panna Snape usiądzie z panem Malfoy'em w ostatniej ławce.
Hermiona patrzyła na nią jakby urwała się z choinki, lecz po chwili otrząsnęła się i z dumnie podniesioną głową usiadła w ostatniej ławce zajmowanej już przez Draco. Ten uśmiechał się wrednie na co ona prychnęła jak rozjuszona kotka i usiadła rozkładając swoje rzeczy na ławce i nawet nie patrząc w stronę blondwłosej fretki, jak miała w zwyczaju go nazywać.
- Oj no nie obrażaj się. Będziesz siedzieć ze mną do końca roku, więc się przyzwyczajaj do tego Granger,- Specjalnie powiedział do niej starym nazwiskiem, bo wiedział że wtedy się denerwuje, co on robił na okrągło.
- Mam na nazwisko Snape, Malfoy.- Wysyczała przez zęby i uśmiechnęła się wrednie i powiedziała- co słychać u twojego ojca, Malfoy?- Zapytała ze słodkim uśmieszkiem wiedząc, że go to wkurzy, bo wiedziała, że nienawidzi swojego ojca, i dokładnie stało się jak myślała. Wkurzył się na maksa i warknął do niej:
- Ja nie mam ojca Snape.- Uśmiechnęła się krzywo do niego i odwróciła do nauczycielki, która skończyła rozsadzać uczniów i zaczęła tłumaczyć co ich w tym roku czeka. Później rozdała im pracę, którą mieli zrobić w parach, Właśnie dlatego ich tak porozsadzała.
Hermiona skrzywiła się lekko widząc długi tekst do przetłumaczenia wiedząc, że będzie musiała zrobić to zadanie z Draconem.
Po godzinie męczarni z nim i kilku kłótniach w szóstkę poszli na następną lekcję, czyli numerologie. Po drodze rozmawiali.
-I jak Hermiono siedziało ci się ze Smoczkiem?- Zapytał słodko Blaise, patrząc na Malfoy'a który nie lubił jak zdrabniało mu się jego pseudonim.
-Gdyby nie to, że tam był to byłoby idealnie.- Odpowiedziała od niechcenia uśmiechając się wrednie do Malfoy'a.
-Oj nie narzekaj, przyznaj, że lepiej siedzi ci się ze mną niż, z którymś z tych przygłupów.- Hermiona spojrzała na niego wściekłym wzorkiem.
-Nie obrażaj moich przyjaciół, fretko.- Warknęła i poszła dalej z Pansy i Astorią zostawiając chłopców z tyłu. Po chwili dziewczyny wybuchnęły niepohamowanym śmiechem.
-Widziałyście minę Malfoy'a jak nazwałam go fretką?- Mówiła przez śmiech Hermiona.
-Tak, prawie się popłakał ze złości.- Śmiała się Pansy.
Astoria nic nie powiedziała tylko przytrzymała się ściany, bo dostała takiego ataku śmiechu, że nie mogła przestać. Dziewczyny widząc ją w takim stanie zaczęły się jeszcze głośniej śmiać, a uczniowie przechodzący koło nich patrzyli na nie jak na wariatki co dopiero uciekły z psychiatryka. Ale one się tym nie przejmowały i z lekkimi trudnościami doszły pod klasę dołączając do reszty i uspokajając się. Po chwili przyszli chłopcy a na widok ich uśmiechów zrozumieli, że dziewczyny śmiały się z nich. Już chcieli coś powiedzieć, ale przeszkodził im w tym dzwonek na lekcje. Profesor Vector wpuściła ich do klasy. Dziewczyny widząc, że przy jednej ławce są trzy wolne miejsca od razu podbiegły i usiadły w ostatniej. Drugą ostatnią ławkę zajęli Draco, Blaise i Teodor.
Przez pierwszą lekcje profesor mówiła im co ich czeka, jakie będą mieli zadania, i tym podobne. Gdy usłyszeli dzwonek na przerwę zebrali swoje rzeczy i poszli na eliksiry. W momencie, w którym wychodzili ktoś załapał Hermionę za rękę i pociągnął do okna okazało się, że to Ron ciągnie ją do Harry'ego i Ginny. Spojrzała na Astorię, Pansy i chłopaków nierozumiejącym wzrokiem, wzruszyła ramionami i podeszła z Weasley'em do jej przyjaciół i uśmiechnęła się do nich, czego oni nie odwzajemnili. Zdziwiła się widząc ich stanowczość w oczach. Gdy już podeszli Ron puścił jej rękę i spojrzał na nią.
-O co chodzi?- Zapytała widząc, że nie chcą zaczynać tej rozmowy.
-O ciebie.- Odpowiedziała Ginny. Hermiona spojrzała na nią ze zdziwieniem, a Ruda pośpieszyła z wyjaśnieniami.- Od rana nie odezwałaś się do nas słowem i nas ignorujesz. W dodatku zamiast usiąść z Harry'm lub Ronem ty wolałaś sobie usiąść z nimi.- Powiedziała z wyrzutem.
-Przecież wam pomachałam, a poza tym na starożytnych runach profesor mnie usadowiła z Malfoy'em, więc nie mam wyboru i muszę z nim siedzieć do końca roku, a to, że siedzę z Pansy i Astorią, to temu że jesteśmy przyjaciółkami. Wczoraj powiedzieliście, że mnie przepraszacie, i żebym dobrze się czuła w Slytherinie, więc o co wam naprawdę chodzi?- Spytała zła. Po chwili zrozumiała o co im chodzi i zaśmiała się.- Czy wy jesteście zazdrośni?- Teraz zaczęła się śmiać głośno.
-Nie.- Zaprzeczył nie za bardzo wiarygodnie Potter.
-Harry nie umiesz kłamać. Powiedzcie prawdę.- Poprosiła już się nie śmiejąc tylko patrząc na nich poważnie.
-No dobra, bo przez siedem lat trzymaliśmy się we trójkę zawsze razem i nigdy nie było takiej sytuacji, że któreś z nas się przyjaźniło z kimś innym.- Odpowiedział Ron nie patrząc na przyjaciółkę.
-Czyli jesteście zazdrośni. Nie macie o co. Dalej się będziemy przyjaźnić, ale chyba mniej ze sobą przebywać.- Powiedziała z uśmiechem i nagle wpadła na pomysł.- Chyba, że zaprzyjaźnicie się ze ślizonami!- Wykrzyknęła uradowana.
-Nigdy w życiu.- Powiedzieli chórem gryfoni ze ślizgonami, co ją zdziwiło bo myślała, że poszli do lochów. Przewróciła oczami i spojrzała na nich- to chociaż się tolerujcie.- Poprosiła patrząc na nich błagalnie.
-Oj, no niech ci będzie.- Usłyszała pomruk zgody, ale i niezadowolenia. Gryfoni szli z przodu, a za nimi Hermiona z przyjaciółmi.
Na eliksirach Snape tłumaczył im, że czeka ich dużo pracy i jako pierwszy nauczyciel zadał im wypracowanie na dwie stopy na temat Eliksiru Zapomnienia na następny tydzień, a teraz mają zrobić notatkę, z której będę korzystać przy pisaniu wypracowania.
Po eliksirach mieli drugą lekcje numerologii, więc wrócili na trzecie piętro. Sala była otwarta, więc weszli i zajęli swoje miejsca i zaczęli ze sobą rozmawiać. Hermiona, podeszła do gryfonów, żeby nie byli znów na nią źli i rozmawiali, wspominając siedem lat razem. Po dzwonku dziewczyna musiała się przesiąść do swojej ławki. Wszyscy dostali swoje karty pracy. Profesor Vector wytłumaczyła im na czym zadanie polega i przez godzinę wypełniali kartę. Na koniec lekcji wszyscy oddali swoje prace i poszli na obiad. Reszta lekcji minęła im na mówieniu co ich czeka i ogólnie organizacji na lekcji.
Nie tylko profesor Snape dał im zadanie, ale i McGonagall kazała im napisać wypracowanie na temat transmutacji zegarka w gwizdek i na odwrót. Ich praca miała być na stopę i trzy cale, oraz musieli nauczyć się też praktyki.
Przynajmniej na historii magii profesor Binns nic im nie zadał.
 Po lekcjach całą szóstką udali się na błonia odpocząć.
-Ale nam dowalili. A to dopiero pierwszy dzień szkoły.- Jęknął Blaise.
-Masz racje mogli sobie darować.- Dopowiedział Nott.
-Takie już uroki ostatniej klasy.- Westchnęła zrezygnowana Hermiona.
-Ej, chłopaki, kiedy macie pierwszy trening quiditcha?- Zapytała Pansy, żeby zakończyć temat okropnego żywota w siódmej klasie.
-No, nie wiem. Przyszły tydzień? Trzeba zdobyć pozwolenie u twojego ojca.- Powiedział Malfoy pokazując palcem na Hermionę.
-Ty jesteś kapitanem, więc ty go o to poproś.- Wzruszyła ramionami i dalej wpatrywała się w jezioro, skąd wyłaniała się wielka kałamarnica.
-Ale to ty jesteś jego córką, więc ciebie na pewno posłucha, a ja tam nie pójdę, bo mi nie da.- Powiedział stanowczo Malfoy.
-To nie będziecie trenować. Trudno.- Uśmiechnęła się niewinnie.
-Ej, no weź, Hermiona. Proszę.- Powiedziała błagalnie Astoria i spojrzała na nią słodkimi oczami.
-No dobra idę. Nie wierzę, że wy się go boicie.- Powiedziała wstając.
-Może i nas lubi, ale potrafi być straszny.- Powiedział śmiertelnie poważnie Blaise.
-Chodźcie, idziecie ze mną. Poczekacie przed gabinetem.- Powiedziawszy to ruszyła do zamku.
-Eh, idziemy.- Powiedział Teodor do reszty i ruszyli za panną Snape.- Ona nas chyba wykończy.- Powiedział już ciszej.
Po chwili byli już pod gabinetem ojca Hermiony, gdzie dziewczyna zapukała i po usłyszeniu stanowczego "proszę" weszła do środka. Od ostatniego razu, gdy tu była nic się nie zmieniło. Severus patrzył na nią zdziwiony.
-Co cię tu sprowadza Hermiono?- Zapytał patrząc na nią badawczo, a ta usiadła naprzeciwko niego.
-Ci kretyni, którzy nazywają się twoimi uczniami boją się wejść tu i poprosić o pozwolenie na trening.- Zaśmiała się i spojrzała na niego. Ten tylko westchnął po czym wyciągnął czysty kawałek pergaminu i napisał pozwolenie, podpisał się na nim i zwinął go w rulonik i podał córce.
-A czemu się boją?- Zapytał Snape patrząc na nią jak chowa pozwolenie do torebki.
-Twierdzą, że jesteś straszny i temu tu nie przyjdą.- Powiedziała ze śmiechem Hermiona na co jej ojciec pokręcił zrezygnowany głową i powiedział:
-W końcu pracowałem na taką opinię siedemnaście lat.- Powiedział beznamiętnym tonem.
-Masz rację.- Potwierdziła z uśmiechem po czym spoważniała.- Muszę iść, w końcu muszę napisać bardzo długie wypracowanie dla bardzo wymagającego nauczyciela.
-To idź, bo dostaniesz złą ocenę i co wtedy?
-Załamię się.- Powiedziała po czym wybuchnęła śmiechem.- Musiałeś zadać nam takie trudne zadanie, tato?- Jęknęła.
-Dla ciebie to nic trudnego, przecież.
-No tak, ale w pierwszy dzień zajęć?
-Tak, a poza tym słyszałem, że McGonagall też was nie oszczędza.- Powiedział.
-Masz rację.- Przyznała.- Dobra idę do tych kretynów, którzy nie są ani trochę odważni.- Stwierdziła i ruszyła do drzwi.
-Twoje porównywania ich są... dobijające.- Zawołał za nią.
-Trudno. Przynajmniej Astoria i Pansy są normalne- uśmiechnęła się chwytając klamkę i po chwili dodała- w miarę.
I z uśmiechem na ustach wyszła zamykając za sobą drzwi i spojrzała na chłopaków i westchnęła szukając pozwolenia i idąc do dormitorium.
-Nie udało się?- Zapytał wystraszony Zabini.
-Jak miało się nie udać to mój ojciec.- Powiedziała wyciągając pergamin i podając go Malfoy'owi, który go schował.
-To co masz taką minę?- Zapytał Nott.
-Ponieważ ubolewam nad wami, bo nie macie mózgów, twierdząc, że nie dostaniecie pozwolenia.- Pokręciła zrezygnowana głową i poszła z przyjaciółkami do dormitorium, gdzie położyła swoje rzeczy i zaczęły rozmawiać.
Po kilku godzinach poszli na kolację. Przed Wielką Salą była chyba cała szkoła, bo ktoś nie chciał ich przepuścić w drzwiach. Gdy podeszli bliżej zobaczyli, kto blokował drzwi, a tą osobą był Lucjusz Malfoy.


ROZDZIAŁ CHRONIONY PRAWAMI AUTORSKIMI
____________________________________________________________________________
NO I ROZDZIAŁ WYMĘCZONY. 
PRZEPRASZAM WAS, ŻE MUSIELIŚCIE CZEKAĆ PÓŁ ROKU, ALE NAPRAWDĘ MIAŁAM MASĘ SPRAW NA GŁOWIE. 
ZA NIEDŁUGO KONIEC ROKU SZKOLNEGO. 
PRZEZ WAKACJE POJAWI SIĘ WIĘCEJ ROZDZIAŁÓW (oczywiście się o to postaram) BO PRZEZ OKOŁO DWA TYGODNIE PRZEZ CAŁE WAKACJE BĘDĘ NA PRAKTYKACH. TAK JEST ZAWSZE W PIERWSZEJ KLASIE. ALE DOŚĆ O TYM. 
MAM NADZIEJĘ, ŻE ROZDZIAŁ SIĘ WAM PODOBAŁ.
ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA, BO TO POMAGA.

JAK WIDZIELIŚCIE NA GÓRZE, NA MAM BETY I TEGO POTRZEBUJĘ, BO WIEM, ŻE ROBIĘ MASĘ BŁĘDÓW Z KTÓRYMI SOBIE NIE RADZĘ.
CHĘTNA/Y NAPISZ DO MNIE. MOJEGO MAILA ZNAJDZIECIE W ZAKŁADCE KONTAKT.

A TERAZ ŻYCZĘ WAM MIŁEGO DNIA I DOZOBACZENIA,
Magda

1 komentarz:

  1. Super! Co ten Lucjusz?! Czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń