niedziela, 30 kwietnia 2017

Lucjusz i Hermiona (nie)doskonała para?

WITAJCIE!
TO JEST MOJA PIERWSZA MINIATURKA, KTÓRĄ PISAŁAM W NOCY, PONIEWAŻ MIAŁAM NAGŁY PRZYPŁYW WENY PO PRAWIE ROCZNEJ PRZERWIE. TA MINI TO JEST LUCMIONE I PISZECIE CZY CHCECIE TEGO WIĘCEJ W MOIM WYDANIU I O JAKIEJ PARZE MAM NAPISAĆ NASTĘPNYM RAZEM. 
CHCĘ WAS WSZYSTKICH PRZEPROSIĆ ZA TO, ŻE NIC SIĘ TU NIE POJAWIAŁO PRZEZ ROK, ALE PO PROSTU PRZEZ JAKIŚ CZAS NIE WIEDZIAŁAM CO MAM NAPISAĆ. WENY NIE MIAŁAM, A PÓŹNIEJ MIAŁAM RODZINNE PROBLEMY PLUS BRAK CZASU, I BARDZO WAS ZA TO PRZEPRASZAM, I MAM NADZIEJĘ, ŻE ZACZNĘ JUŻ REGULARNIE PISAĆ CZY TY MINIATURKI CZY ROZDZIAŁY DO BLOGA. MAM TEŻ NADZIEJĘ, ZE KTOŚ TU JESZCZE ZOSTAŁ NO I ZAPRASZAM DO CZYTANIA I MAM NADZIEJĘ, ŻE WYBACZYCIE MI <3 
ŻYCZĘ MIŁEGO CZYTANIA MOJEJ PIERWSZEJ W ŻYCIU MINIATURKI.
______________________________________________________________________________

Po zakończeniu swojej edukacji Hermiona chciała odnaleźć rodziców z Ronem, dlatego poszła do Nory go o to poprosić.
Gdy zjawiła się w kuchni siedzieli tam wszyscy Weasley'owie, kiedy tylko ją zobaczyli podeszli by się z nią przywitać.
-Dzień dobry, jest Ron w domu?- Zapytała i nie wiedzieć czemu w kuchni zapadła nagła cisza. Hermiona zdziwiła się, gdy wszyscy patrzyli na siebie zakłopotanym wzrokiem. Nie wiedziała o co chodzi, więc ignorując ich poszła na górę do pokoju swojego chłopaka. Gdy była na górze weszła do pokoju rudzielca bez pukania. Kiedy tylko przekroczyła próg zamarła patrząc na całującą się parę, dopiero po chwili Hermiona zorientowała się, że Ron całuje Parvati Patil. Pannie Granger zaczęły lecieć łzy z oczu. Gdy oboje dalej jej nie zauważyli zajęci całowaniem, chrząknęła dając o sobie znać i w tym momencie para spojrzała na nią w szoku.
-Myślałam, że jesteś inny.- Odparła słabo Hermiona.
-Hermiona, to nie tak jak myślisz.- Powiedział Ron patrząc na nią z żalem. Nie chciał, żeby to tak wyszło.
-A jak? Myślałeś, że się nie dowiem? Dlaczego Ron? Dlaczego mi to zrobiłeś? Czy może ja coś źle zrobiłam?- Pytała rozpaczliwie dziewczyna. Naprawdę go kochała, a on jej taki numer wywinął. Nie wiedziała, że jest zdolny do tego, żeby ją zdradzić, a jednak to zrobił.- Zawiodłam się na tobie. Naprawdę.
-Hermiona przepraszam Cię, ale ja od dłuższego czasu do ciebie nic nie czuję i wtedy na mojej drodze pojawiła się Parvati.- Uśmiechnął się do dziewczyny stojącej obok niego.
-To nie mogłeś ze mną zerwać jak normalny człowiek, a nie zdradzać mnie z pierwszą lepszą?!- Hermiona nie wytrzymała i zaczęła krzyczeć, czym zwołała resztę domowników i Harry'ego, który mieszkał z Weasley'ami w czasie wakacji.
-Parvati nie jest pierwszą lepszą i nie mów tak do niej. Jasne?!- Ron także zaczął krzyczeć. Przytulił do siebie dziewczynę.
-Ron, nie mów mi co mam robić!- Krzyknęła na rudzielca.- To koniec. Zrywam z tobą i to jest jednoczenie koniec naszej przyjaźni.- Powiedziała już spokojniej. Odwróciła się i spojrzała na resztę osób.
-Hermiono, Ron naprawdę chciał ci to powiedzieć. Rozmawiałem z nim o tym i...- Harry nie dokończył, ponieważ Hermiona mu przerwała.
-Wiedziałeś o tym wszystkim i nic mi nie powiedziałeś?- Zapytała Hermiona, łzy ciekły jej po policzkach.- Co z ciebie za przyjaciel? Wiedział ktoś jeszcze o tym?- Zwróciła się do reszty zbiorowiska, gdy nie usłyszała odpowiedzi zrozumiała, że wszyscy wiedzieli, ale ona dowiedziała się wszystkiego ostatnia.
-Hermiona, porozmawiamy?- Zapytała ją Ginny.
-Dobrze.- Zgodziła się dziewczyna. Obie zeszły na dół do ogrodu.
-Słuchaj, bo według mnie źle robisz zrywając przyjaźń z Ronem i Harry'm, powinnaś...
-Powinnam?! Ginny o czym ty mówisz. Jak źle robię? Twój brat mnie zdradził, a Harry to ukrywał przede mną. Przyjaźń tak nie działa. Myślałam, że ty mnie zrozumiesz i będę miała przy tobie oparcie, ale jak widać myliłam się.- Hermiona patrzyła na dziewczynę z żalem. Nie sądziła, że jej przyjaźń z Ginny, Harry'm i Ronem tak się skończy. Nie sądziła, że w ogóle kiedyś przestaną się przyjaźnić, a jednak. Jednak zawiodła się na osobach na których jej zależało. Byli dla niej jak rodzina. Hermiona pokręciła głową i już chciała odejść, żeby się teleportować do domu, ale ktoś do niej krzyknął:
-Czyli tak zakańczasz naszą przyjaźń?!- To był Ron wybiegł przed dom razem z Harry'm, który patrzył na Hermionę przepraszająco.
-To ty zakończyłeś tą przyjaźń Ron, zdradzając mnie. Jeżeli myślałeś, że będę dalej twoją przyjaciółką i nawet ci pogratuluję zdrady, to się myliłeś!- Wykrzyknęła dziewczyna i zostawiając wszystkich teleportowała się do domu, gdzie poszła na górę i położyła się. Zaczęła płakać. W jednej chwili ma chłopaka i przyjaciół, a w drugiej wszystko zniknęło. Nie miała już nikogo.
Po kilku godzinach płaczu zasnęła. Gdy rano się obudziła spostrzegła, że jest ósma. Gdy wstała stwierdziła, że chce zostawić przeszłość za sobą. Spakowała wszystkie rzeczy, następnie bagaże zmniejszyła zaklęciem i schowała je do torebki. Teleportowała się w miejsce gdzie wyjeżdżała z rodzicami na wakacje. Gdy już wylądowała uśmiechnęła się na widok domku na australijskiej plaży w słonecznym mieście Sydney. Ruszyła w stronę domu. Kiedy weszła do środka wszystko było na swoim miejscu tak jak dwa lata temu, tylko wszystko było zakurzone. Dziewczyna stała w holu. Po lewej stronie była drewniana komoda, a po prawej obrazy. Gdy poszła dalej weszła do małego, ale przytulnego salonu. Na środku pomieszczenia znajdował się szklany stolik, a koło niego zestaw foteli. Naprzeciwko był kominek, a nad nim telewizor. Po obu stronach były okna. Hermiona poszła dalej i weszła do jadalni, gdzie znajdował się stół dla sześciu osób, a w kącie pokoju stała mała szafka a na niej radio. Na ścinach wisiały zdjęcia, z dzieciństwa Hermiony, z jej rodzicami i wiele innych. Nastolatka przeszła w prawo i weszła do kuchni. Na jej środku znajdowała się wyspa a wokół niej krzesła. Szafki były przywieszone do ścian, a na blatach znajdowały się sprzęty elektroniczne. Hermiona poszła w prawo, przeszła przez drzwi i weszła po schodach na górę, gdzie skierowała się do swojego starego pokoju. Gdy do niego weszła zobaczyła swoje łóżko po prawej stronie, a po lewej zaraz po wejściu była komoda, przy następnej ścianie stała szafa, a naprzeciwko wejścia stało biurko dziewczyny a nad nim znajdowało się okno z widokiem na ocean. Na środku pokoju był niebieski puchaty dywan. Dziewczyna weszła do środka, Zaklęciem sprawiła, że jej ciuchy zostały schowane, ona sama postanowiła, że pójdzie do sklepu i zrobi zakupy.
Po zakupach, zrobiła sobie coś do jedzenia i wzięła się za szukanie pracy w magicznej części Australii. Przeglądała sobie gazetę, gdy zobaczyła ogłoszenie, że przyjmą do pracy sekretarkę w kancelarii adwokackiej. Hermiona przejrzała jakie referencje powinna mieć osoba na tym stanowisku i stwierdziła, że to praca dla niej. Umówiła się na rozmowę kwalifikacyjną na następny dzień.
Nazajutrz dziewczyna przyglądała się sobie w lustrze i stwierdziła, że jest dobrze. Biała Koszula z długim rękawem, czarna spódnica i czarne buty na średnim obcasie. Wzięła odpowiednie dokumenty i teleportowała się do kancelarii. Gdy tam się pojawiła podeszła do recepcji.
-Dzień dobry, ja jestem umówiona na rozmowę kwalifikacyjną na stanowisko sekretarki.- Powiedziała Hermiona uprzejmie.
-Dzień dobry, mogę poprosić imię i nazwisko?- Spytała uprzejmie kobieta.
-Hermiona Granger.- Recepcjonistka spojrzała na kartkę i powiedziała:
-Dobrze niech pani usiądzie, szef za chwilę panią poprosi.- Kobieta uprzejmie się do niej uśmiechnęła. Dziewczyna pokiwała głową i usiadła na krześle czekając.
Po pięciu minutach została poproszona do gabinetu, gdy weszła do środka spojrzała z niedowierzaniem na mężczyzną siedzącego za biurkiem, i chłopaka stojącego za nim. Mężczyzna spojrzał na nią z zdziwieniem i powiedział:
-Witaj Granger.
-Dzień dobry panie Malfoy.- Odpowiedziała i zamknęła za sobą drzwi. Usiadła naprzeciwko biurka.
-No no Granger nie wiedziałem, że dożyję dnia w którym będziesz szukała pracy u mojego ojca.- Powiedział z szyderczym uśmiechem Draco Malfoy.
-Draco uspokój się.- Upomniał syna Lucjusz.- Panna Granger przyszła szukać u nas pracy, a nie wysłuchiwać twoich głupich uwag.- Gdy to powiedział wywołał ogólny szok na twarzach zarówno byłej Gryfonki jak i swojego syna. Lecz on to zignorował i mówił dalej:- Mogę zobaczyć pani dokumenty?- Dziewczyna podała mu plik dokumentów, które mężczyzna zaczął dokładnie studiować, po czym powiedział.- Cóż nie sądzę, żeby panią o cokolwiek wypytywać, jestem pewien, że sprawdzi się pani na tym stanowisku.- Powiedziawszy to oddał jej dokumenty i mówił dalej.- Zapraszam panią jutro na dziewiątą.
-Dobrze.- Powiedziała zszokowana i po pożegnaniu się wyszła z gabinetu. Gdy tylko znalazła się przed gabinetem Malfoy'a odetchnęła z ulgą. Myślała, że nie dostanie tej pracy, ale Lucjusz Malfoy zatrudnił mugolaczkę. Dziewczyna wróciła do domu po długim spacerze. Zjadła kolację, umyła się i poszła spać. Jutro czeka ją ciężki dzień.
Gdy pojawiła się w pracy i usiadła za biurkiem Malfoy zawołał ją do siebie, jego miłe wczorajsze zachowanie co do niej skończyło się.
-Granger zrób mi kawę, a potem zajmij się dokumentacją.- Warknął.
I tak każdego dnia.
Hermiona pracowała u niego już dwa miesiące i miała tego serdecznie dość. Lucjusz był dla niej okropny, mimo, że jej nie obrażał, to warczał i krzyczał, co zawsze kończyło się kłótnią i groźbami ze strony Malfoy'a że Hermiona straci pracę jeśli dalej będzie się wykłócać. I tak dzień w dzień.
Pewnego dnia to się zmieniło, Kiedy Lucjusz jak zawsze przyszedł wściekły do pracy Hermiona już siedziała za biurkiem i robiła swoje, Malfoy kazał jej przyjść do siebie i oświadczył:
-Granger za dwa dni lecimy do Nowego Jorku na konferencje, a ty jako moja sekretarka masz być ze mną, bo jesteś zaznajomiona z tymi dokumentami. Będziemy tam tydzień, więc załatw wszystko.- Hermiona przytaknęła, i zapytała:
-Lecimy samolotem, czy się teleportujemy?
-Lecimy, tam nie można się teleportować. Nie pytaj, amerykanie są dziwni. Wszystko?- Warknął i nie czekając na jej odpowiedź wrócił do pracy. Hermiona wyszła z gabinetu i załatwiła wszystko co miała. Po pracy wróciła od razu do domu i się spakowała.
Dwa dni później czekała na Malfoy'a na lotnisku. Gdy już przyszedł poszli razem na odprawę i po godzinie wylecieli. Przez połowę drogi uzgadniali wszytko, a przez resztę czasu albo milczeli albo się kłócili. Po wylądowaniu poszli do hotelu i weszli do swojego pokoju. Hermiona zamówiła apartament z dwoma pokojami i jedną łazienką. Oboje po rozpakowaniu się zaczęli ze sobą normalnie rozmawiać. Najpierw rozmawiali o konferencji, a później o bardziej osobistych sprawach.
-Granger, czemu zamieszkałaś w Australii, przecież w Anglii masz przyjaciół.
-Ponieważ Ron, jak byliśmy razem zrobił coś czego nie powinien, a Weasley'owie i Harry zamiast mi to powiedzieć to milczeli. I wtedy skończyła się nasz przyjaźń.- Wyjaśniła.
-A co dokładniej zrobił?- Dociekał Lucjusz chciał więcej wiedzieć o niej, lecz nie widział dlaczego. Przecież to jego pracownica, nic dla niego nie znaczy, a może jednak...
-Zdradził mnie.-Powiedziała patrząc mu w oczy. Nie wiedziała dlaczego on chciał o niej tyle wiedzieć. Przecież to jest jej szef, a ona nie powinna mu mówić takich rzeczy, a jednak coś jej w środku mówiło, że może mu to powiedzieć.
-Gnojek. Zawsze wiedziałem że on i ta jego głupia rodzina jest nienormalna. Rude pomioty.- Hermiona nie lubiła, gdy ktoś obrażał jej bliskich, ale tym razem nic nie zrobiła, ani nie powiedziała, czym się zmartwiła, ale nie dała tego po sobie poznać.
-A pan dlaczego rozwiódł się z żoną?- Zapytała za nim zdążyła się ugryźć w język. Chciała znać odpowiedź na to pytanie, więc wyczekiwała na jego odpowiedź w napięciu.
-Ponieważ nic do siebie nie czuliśmy, Draco jest dorosły, więc każdy rozszedł się w swoją stronę i zostaliśmy w przyjaznych relacjach. Narcyza teraz spotyka się z jakimś Hiszpanem i jest szczęśliwa.- Wyjaśnił. Hermiona poczuła szczęście, kiedy powiedział, że nie jest żonaty, ale dalej nie wiedziała czemu ją to tak uszczęśliwia.
-A pan?- I znów zapytała zanim się ugryzła w język.
-Czy mam kogoś?- Zapytał a ona przytaknęła.- Nie, nie mam nikogo.- Hermiona jeszcze bardziej się ucieszyła na ta wiadomość.- Dobra koniec pogaduszek Granger. Jest dwudziesta trzecia idziemy spać, bo jutro jest pierwsza konferencja.- Wstał i wyszedł z salonu. Hermiona także poszła do siebie, ale długo nie umiała zasnąć myśląc nad swoim zachowaniem co do pana Malfoy'a. Po chwili rozmyślań zrozumiała, że zakochała się w nim. Nie wiedziała kiedy, ani jak, ale wiedziała jedno, że on nie może się od tym dowiedzieć. I z taką myślą zasnęła. Gdy wstała rano wyszykowała się i poszła na śniadanie z panem Malfoy'em i po drodze znów normalnie rozmawiali co bardzo uszczęśliwiło Hermionę, mimo że nie miała mu pokazywać, że czuje coś do niego nie mogła się powstrzymać przed uśmiechaniem się.
-Na konferencji będziesz siedziała koło mnie i podawała mi potrzebne dokumenty oraz zapisywała najważniejsze rzeczy. Z tym ostatnim poradzisz sobie bardzo dobrze, więc z tym nie będzie problemu.- Powiedział spokojnie. Nie zdawał sobie dalej sprawy dlaczego zachowuje się tak względem niej, ale na razie nie chciał się nad tym zastanawiać, teraz musi się zająć sprawami związanymi z konferencją.- Weź sobie duży notatnik, bo będzie kilka przemówień. Zrozumiano?
-Tak.- Uśmiechnęła się do niego promiennie.
-Co ty masz dzisiaj taki dobry humor?- Zapytał na co Hermiona tylko wzruszyła ramionami i wzięła się za jedzenie śniadania, podczas którego opracowali wszytko. Następnie odbyła się konferencja, która trwała pięć godzin. Gdy Lucjusz i Hermiona z niej wyszli, zmęczeni wrócili do pokoju. Lucjusz wziął notatki Hermiony i zaczął je czytać, a dziewczyna uzupełniała dokumenty na następny dzień. Gdy skończyła Malfoy w tym samym momencie skończył czytać jej notatki. Następnie usiedli i zaczęli normalnie rozmawiać.
I tak miał dzień za dniem, w ciągu których Lucjusz zdał sobie sprawę, że czuje coś do Hermiony. Stwierdził, że  powie jej co do niej czuje ostatniego wieczoru w Nowym Jorku. Po ostatniej konferencji poszedł do jej pokoju i powiedział:
-Granger idziemy dzisiaj na kolację, więc się przygotuj. Za dwie godziny wychodzimy.
Dziewczyna przez chwilę stała nieruchomo, ale po chwili zaczęła się szykować. Skoro mnie zaprosił to chyba mu powiem co czuję, bo dłużej nie wytrzymam. Najwyżej mnie zwolni. Tylko, że wtedy moje serce połamie się na milion kawałków, i będzie gorzej niż po rozstaniu z Ronem, ale dam radę. I po dwóch godzinach była gotowa i wyszła z pokoju. Lucjusz czekał na nią w salonie i gdy ją zobaczył uśmiechnął się mimowolnie. Hermiona miała ubraną niebieską sukienkę na grubszych ramiączkach i czarne baleriny, a w ręce miała kopertówkę. Włosy spięła na bok. Lucjusz podszedł do niej i powiedział:
-Pięknie wyglądasz.- Panna Granger zarumieniła się uroczo. Może jednak coś do mnie czuje. Pomyślała.
-Idziemy?- Zapytał biorąc jej rękę pod ramie. Po chwili znajdowali się w restauracji obok hotelu, gdzie spędzili miło czas. Hermiona czuła się wspaniale.
-Lucjuszu, słuchaj ja tak już dłużej nie wytrzymam.- Powiedziała. Musiała mu powiedzieć.- Muszę ci coś wyznać.- Powiedziała coraz bardziej się stresując. Nie wiedziała jak ma mu wyznać miłość. Bała się, że ją wyśmieje.- Muszę ci powiedzieć coś bardzo ważnego.
-Słucham cię uważnie.- Powiedział z napięciem. Mam nadzieję, że to nie będzie nic złego.
-Bojazakochałamsięwtobie.- Powiedziała szybko na jednym wdechu. Malfoy spojrzał na nią zszokowany nie wiedząc co zrobić. Sam chciał jej to powiedzieć, ale go ubiegła. Hermiona widząc jego reakcję ze łzami w oczach zaczęła wstawać, żeby wyjść jak najszybciej stamtąd. Lucjusz szybko się ożywił i wstał łapiąc ją za rękę. Hermiona nie chcąc na niego patrzeć chciała się wyrwać, ale chwycił ją tak, że nie dała rady. Dziewczyna spuściła wzrok na swoje buty nie chcąc, żeby zobaczył jej łzy.
-Hermiono, usiądź bo chcę ci coś powiedzieć.- Panna Granger usiadła, ale dalej nie patrzyła w jego oczy.- I spójrz na mnie.- Mimo, że tego nie chciała i tak spojrzała w jego szare tęczówki.- Chcę ci coś powiedzieć. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji i nie wiem jak zacząć. Więc powiem tak, chciałem powiedzieć ci to samo, lecz mnie ubiegłaś.- Hermiona spojrzała na niego zdumiona. Nie wiedziała, że mężczyzna, którego kocha całym sercem, też czuje do niej to samo i chciał jej to powiedzieć.- Hermiono, kocham cię i chcę z tobą być.- Powiedział poważnie.
-Ja też chcę z tobą być.- Powiedziała wzruszona. Lucjusz wstał i na oczach wszystkich obecnych pocałował Hermionę.-Kocham cię.- Powtórzyła.
-I bardzo dobrze, bo nie zamierzam cię zostawić i jesteś moja.- Powiedział zaborczym tonem, na co dziewczyna tylko pokiwała głową i przytuliła się do niego. Lucjusz zapłacił za kolację i wrócili do hotelu. Położyli się w łóżku przytulając się do siebie, zasnęli. Rano pierwsza obudziła się Hermiona i patrzyła na mężczyznę, którego pokochała całym sercem, i on ją też. W pewnym momencie spojrzała na zegar i przerażona wstała z łóżka pakując wszystkie rzeczy i tym samym budząc Lucjusza.
-Co się dzieje? Co ty tak od rana rozrabiasz, mała?- Zapytał patrząc na poczynania młodej kobiety.
-Lucjuszu, jest jedenasta a my o dwunastej trzydzieści mamy samolot.- Malfoy słysząc to wstał szybko z łóżka i zaczął pomagać dziewczynie wszystko pakować. Na ostatnią chwilę zdążyli wsiąść do samolotu i wrócić do Australii.
-Hermiono trzeba powiedzieć Draco, że jesteśmy razem.- Powiedział Lucjusz gdy siedzieli w samolocie trzymając lekko jej dłoń i patrząc na nią.
-Wiem, na pewno ciężko to zniesie.- Zaśmiała się Hermiona.
-Bardzo lubisz denerwować mojego syna?
-Oj, nawet nie wiesz jak bardzo.- Uśmiechnęła się do niego.
-Hermiona, jak wylądujemy wprowadzasz się od razu do mnie. Moja kobieta będzie mieszkała ze mną, a nie w osobnym domu.- Powiedział stanowczo.
-Chcesz ze mną zamieszkać? Naprawdę?- Zdziwiła się.
-Oczywiście, że chcę.- Powiedział pewnie.- Chcę także, żebyś za mnie wyszła i urodziła mi gromadkę dzieci.- Hermiona słuchała tego ze łzami wzruszenia.
-Pewnie, że z tobą zamieszkam.- Powiedziała szczęśliwa i pocałowała go.
Po kilku godzinach poszli do domu Hermiony i wzięli wszystkie jej rzeczy i przenieśli się do domu Lucjusza, gdzie Hermiona zamieszkała z nim. Wieczorem przy kolacji, do domu przyszedł Draco i stanął jak wryty widząc Gryfonkę u siebie.
-O witaj Draco. Powitaj swoją nową mamę.- Powiedział ze śmiechem Lucjusz na co Hermiona parsknęła śmiechem.
-Żartujesz sobie?- Zapytał. Lucjusz pokręcił głową, że nie żartuje. Draco podszedł do nich i zapytał:- Będzie ślub?
-Kiedyś pewnie tak, a co?- Odpowiedziała Hermiona.
-Bo jak będzie ślub, to będą tez dzieci?- Oboje przytaknęli.- To dobrze, bo ja chcę brata, siostrą nie pogardzę, ale pierwsze chcę brata.- Powiedział na co wszyscy wybuchnęli śmiechem. Draco po dwóch godzinach wyszedł z domu, a Hermiona i Lucjusz usiedli na kanapie i rozmawiali. W pewnym momencie Malfoy zaczął całować Gryfonkę i powoli zdejmować jej ubrania. Mężczyzna poszedł z nią do sypialni i tam oddali się namiętności.
Ich związek rozkwitał już od roku, kiedy to Lucjusz i Hermiona zdecydowali się wrócić do Anglii. Dziewczyna bała się powrotu, ponieważ nie wiedziała co zrobi gdy spotka byłych przyjaciół.
Nadszedł ten dzień. Dzień przeprowadzki. Spakowali wszystkie rzeczy i całą trójką teleportowali się do Malfoy Manor. Rozpakowali się, a Lucjusz postanowił wrócić do pracy w Ministerstwie. Kancelarię w Australii zostawił swojemu następcy. Natomiast Hermiona zaczęła sprzątać cały dwór. Zrobiła to oczywiście za pomocą magii. Po kilku chwilach wyglądało już bardzo dobrze. Lucjusz wrócił po dwóch godzinach, usiedli w salonie i rozmawiali.
-Nie było mnie w Anglii półtora roku, ciekawe ile tu się zmieniło.- Mówiła Hermiona.
-Nie wiem skarbie, ale w samym kraju pewnie nic, ale wokół ludzi pewnie dużo.- Stwierdził Lucjusz przytulając Hermionę.
-Naszła mnie teraz taka myśl. Co u Harry'ego Rona i Ginny. Ciekawe czy zapomnieli o mnie?- Powiedziała i przypomniała sobie moment ich kłótni.
-Nie myśl o nich. Pewnie zapomnieli. Nawet nie próbowali cię znaleźć.
-Masz rację, to przeszłość.- Powiedziała niezbyt przekonująco.
-Kochanie, czy ty chcesz im wybaczyć?- Zapytał Lucjusz patrząc na nią ze zdziwieniem.
-Nie..., tak..., nie wiem. Ale pewnie kiedyś ich spotkam i będziemy zmuszeni porozmawiać.- Powiedziała ze smutkiem.
-Wcale nie musisz z nimi rozmawiać, możesz przecież ich unikać.- Podpowiedział Lucjusz.
-Też istnieje tak opcja, ale na razie nie będę o tym myśleć. Zobaczymy jak się z nimi spotkam.- Stwierdziła pewnie Hermiona.
-Chodź pójdziemy na spacer.- Powiedział Lucjusz.
Ubrali się i wyszli. Teleportowali się na Pokątną do jednej z kawiarni, gdy Hermiona stanęła jak wryta patrząc przed siebie w szoku. Lucjusz spojrzał przed siebie i zobaczył, że patrzą na nich byli przyjaciele Hermiony. Dziewczyna nie wiedziała co zrobić , więc stała w miejscu. W pewnym momencie Harry, Ginny i Ron podeszli do nich. Na twarzy Rona była wypisana wściekłość, a na twarzach Ginny i Harry'ego szok.
-Co ty z nim tu robisz?!- Krzyknął rudzielec.
-Spaceruję razem z Lucjuszem.- Odpowiedziała cicho.
-Lucjuszem?- Zapytała zszokowana Ginny.- Jesteście razem?
-Tak, od ponad roku.- Odpowiedziała pewnie panna Granger.
-I co fajnie jest być utrzymanką Malfoy'a?- Kpił Ron patrząc na nią wściekle.- Za niedługo się znudzi i cię zostawi. To tylko kwestia czasu. Zobaczysz.
-Nie jestem jego utrzymanką, Ron. Kocham Lucjusza, on mnie i w przyszłości chcemy założyć rodzinę.- Odpowiedziała patrząc mu prosto w oczy. To co zobaczył to była szczerość. Nie wiedział co ma powiedzieć.
-Hermiona, ja...- mówił rudzielec, ale zaczął się plątać.
-Tak, Ron?- Dociekała Hermiona.
-Bo ja cię chcę... ten... no... za wszystko... przeprosić cię chcę... głupio się stało.- Mówił nie patrząc na nią. Bardzo żałował tego co zrobił, i bardzo chciał ją przeprosić, ale jej nie było.
-I my też chcemy cię przeprosić.- Pierwszy raz odezwał się Harry. Hermiona wiedziała, że mówią prawdę. Zawsze umiała to poznać. Teraz patrząc na nich miała łzy wzruszenia w oczach patrząc na to jak bardzo chcą naprawić swój błąd.
-No właśnie, ja też chcę przeprosić moją przyjaciółkę za to że tak źle cię potraktowałam i nie powiedziałam ci wtedy prawdy, że mów brat to kretyn.- Mówiła Ginny.
-No dzięki młoda.- Mruknął Ron.
-Wybaczam wam.- Powiedziała Hermiona, a widząc zdziwione twarze przyjaciół roześmiała się i przytuliła ich wszystkich
-Ekh.- Odchrząknął Malfoy.- Chciałbym odzyskać swoją kobietę.- Przyjaciele puścili Hermionę, a ona spojrzała na Lucjusza z uśmiechem.-  Hermiona bo ja zaprosiłem cię do kawiarni, ponieważ chcę...- zaczął szukać czegoś w kieszeniach, a jak znalazł ukląkł przed nią i zapytał zszokowaną dziewczynę:- Wyjdziesz za mnie Hermiono Jean Granger?
-Tak!- rzuciła mu się na szyję całując go gorąco w usta. Malfoy założył jej pierścionek na palec i przytulił szczęśliwą dziewczynę.  Następnie przyjaciele złożyli jej gratulacje.
-Hermiona, a może wpadniecie do nas na obiad jutro?- Zaproponowała Ginny.
-Jasne, że wpadniemy. Prawda Lucjuszu?- Zapytała patrząc wyczekująco na narzeczonego.
-Oczywiście.- Westchnął zrezygnowany.
Po chwili rozmowy Lucjusz i Hermiona wrócili do domu. Następnego dnia wybrali się na obiad do Weasley'ów. Gdy Lucjusz przekroczył próg ich domu skrzywił się za co dostał sójkę w bok od narzeczonej. Kiedy Molly ją zobaczyła, od razu ją przytuliła. Obiad zjedli w rodzinnej atmosferze, śmiejąc się i rozmawiając. W pewnym momencie padło pytanie:
-Kiedy ślub?- Hermiona nie wiedziała co ma powiedzieć, więc Lucjusz im odpowiedział.
-Za miesiąc.
-Lucjuszu to za wcześnie.- Zaprotestowała pani Weasley.
-Mi to odpowiada.- Powiedziała z uśmiechem Hermiona.
-Ależ kochana tak szybko wesela nie da się urządzić.- Próbowała ją przekonać pani domu.
-Pani Weasley mi nie zależy na wielkiej ceremonii tylko na ślub w gronie przyjaciół. Najważniejsze to z kim się go bierze.- Przytuliła się z uśmiechem do Lucjusza, ale nagle zrobiło się jej smutno.
-Co się stało?- Zapytała Ginny widząc, że jej przyjaciółka zaraz się popłacze.
-Zabraknie na nim moich rodziców.- Powiedziała cicho. Nagle Lucjusz wstał i wyszedł nikt nie wiedział co się dzieje. Najbardziej zestresowana była Hermiona, bała się że jednak żałuje ze jej się oświadczył i uciekł. Chodziła w jedną i w drugą stronę pokoju cała zestresowana i bliska płaczu. Po około godzinie Lucjusz wrócił z miną samozadowolenia.
-Gdzieś ty do cholery byłeś Lucjuszu?!- Zapytała wściekła Hermiona.
-Zaraz zobaczysz na pewno się ucieszysz.- Powiedział z pewnością w głosie.
-Ale o co chodzi?- Zapytała.
-Chodź ze mną.- Wszyscy wyszli za nimi na zewnątrz. Kilka metrów od wejścia do Nory stała dwójka ludzi odwrócona tyłem do nich, gdy wyszli tamci się od razu odwrócili, a Hermiona podeszła bliżej...
-Mamo, tato.- Powiedziała łamiącym się głosem. Podbiegła do nich i przytuliła ich mocno.- Tak bardzo za wami tęskniłam. Szukałam was w Australii, a was tam nie było.
-My też tęskniliśmy córeczko.- Powiedział jej tata.
-Byliśmy w Hiszpanii, Australia się nam znudziła.- Powiedziała jej matka.- A powiedz mi Hermionko czy ten mężczyzna co po nas przyszedł jest z tobą?- Hermiona się zarumieniła i powiedziała.
-Tak mamo, to mój narzeczony, którego kocham, a on kocha mnie.- Dodała widząc minę swojego ojca.
-Dużo się zmieniło.- Westchnął tata dziewczyny.
Hermiona zaprowadziła rodziców do Nory gdzie świętowali ich powrót.
Miesiąc później odbył się ślub Hermiony. Miała piękną białą suknię, a do ołtarza prowadził ją jej ojciec. Jej druhną była Ginny, a drużbą Lucjusza był Draco. Po ceremonii odbyło się wesele, wszyscy bawili się do białego rana. Hermiona i Lucjusz wyjechali w podróż poślubną na Wyspy Kanaryjskie, po powrocie okazało się, że dziewczyna jest w ciąży. Lucjusz oszalał ze szczęścia, że będzie miał dziecko. Draco gdy się dowiedział zaczął błagać żeby to był chłopczyk. Po kilku miesiącach okazało się, że Hermiona urodziła bliźniaki. Lucjusz i Draco oszaleli ze szczęścia. Młody Malfoy cieszył się jak głupi, że ktoś wysłuchał jego prośby w nadmiarze i dał mu dwóch braci. Jeden nazywał się Christian Lucjusz, a drugi Mike Draco. Hermiona była szczęśliwa, jej życie było poukładane. A jej przyjaciele? Ginny rozstała się z Harry'm i związała się z Draco i mają syna Scorpiusa, Harry związał się z Luną i maja parkę Olivera i Maddie, a Ron po tym jak zerwał z Parvati, ułożył sobie życie z Pansy Parkinson i oczekują na narodziny córki, którą chcą nazwać Olivia.

MINIATURKA JEST CHRONIONA PRAWAMI AUTORSKIMI.
________________________________________________________________________________
Hej, mam nadzieję, że Wam się podobało. Wiem, że koniec trochę nie taki , ponieważ miałam problem z wymyśleniem końcówki. Jeśli chodzi o to czy wrócę do pisania, to nie wiem, ponieważ chyba już nikt tutaj nie zagląda, więc jeśli chcecie poznać dalsze losy Hermiony i Draco na moim blogu to piszcie w komentarzach. Pewnie też się zastanawiacie, czemu nie można komentować anonimowo. Po prostu chcę wiedzieć kto pisze i tyle...
Więc komentujcie i piszcie co sądzicie o tej miniaturce, a po prawej stronie jest ankieta, w której możecie głosować co sądzicie o blogu Dramione.
No pozdrawiam Was i miłego dnia/wieczoru,
Magda Black

2 komentarze:

  1. Fajna miniaturka. Po raz pierwszy się spotkałam z takim parkingiem i myślę że zacznę go ubóstwiać. Na następną weź proszę Sevmione. PLIIIISSSSS! Historii Draco i Hermiony nie czytałam, ale chyba zacznę czytać. W każdym prawie paringu o Hermionie, Ron okazuje się być kompletnym gnojkiem i kretynem. I dobrze mu tak, bo go nie lubię.
    Czekam na więcej miniaturek. Aż mi się zachciało pisać własne do Blood C. I nie martw się...to nie jest nawet o paringu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na więcej!

    PS

    Wejdźcie na moje konto na SameQuizy! CarmenSandiego551! Twoja historia z Harrym jako siostra Draco!

    OdpowiedzUsuń